Autor: Maureen Jennings
Tytuł: Detektyw Murdoch: Biedny Tom już wystygł
Wydawnictwo: Oficynka
Ilość stron: 356
Po kryminały z reguły nie sięgam dość często. Jednak czasem, gdy najdzie mnie taka ochota, potrafię przesiedzieć cały wieczór zagłębiając się w śledztwo. Tak się stało, że pewnego marcowego popołudnia poczułam, że w mojej biblioteczce wypełnionej powieściami obyczajowymi oraz fantastyką, brakuje jakiejś odmiany. Stwierdziłam zatem, że Detektyw Murdoch; Biedny Tom już wystygł będzie odpowiednią lekturą na pewne popołudnie. Wiele się nie pomyliłam, chociaż co do tej pozycji mam kilka obiekcji.
Po pierwsze, podobała mi się lekka narracja, jaką posługuje się autorka, Maureen Jennings. Czytelnik ma wrażenie, że jest to niewymuszona opowieść, jaką mógłby usłyszeć z ust przyjaciela i dzięki temu z wzmożoną werwą podróżuje poprzez poszczególne wątki. To, co w tym przypadku mi się podobało, z drugiej strony sprawiło, że po pewnym czasie książka zaczynała mnie nużyć i musiałam od niej na chwilę odejść, wrócić i dopiero wtedy kontynuować czytanie.
Głównym bohaterem jest Detektyw Murdoch, który rozpatruje kolejną sprawę; śmierć konsabla Wickena. Jest to rzecz na tyle intrygująca, że przy tej postaci znaleziono kartkę z następującymi słowami: "Życie bez twojej miłości jest nie do zniesienia. Wybacz mi.". Czy więc konsabl popełnił samobójstwo? A może to ktoś upozorował ten fakt? Czy była to śmierć z przypadku? Czy ofiara była dokładnie dobrana? Podczas śledztwa dowiadujemy się ciekawych informacji o rodzinie Wickena, dzięki którym możemy spojrzeć na tego bohatera w zupełnie inny sposób.
To, co nie przypadło mi do gustu w tej pozycji, to dość wolne snucie akcji. O ile cenię sobię tę szczyptę melancholii w powieściach obyczajowych, to od kryminałów oczekuję wartkiej akcji i zaskakującego zakończenia. Nie twierdzę, że książka była nudna, bo tego z pewnością nie można zarzucić Detektywowi Murdochowi, który dość często mnie zaskakiwał swą spostrzegawczością, lecz czegoś mi zabrakło.
Podsumowując, tę część serii o detektywie Murdochu polecam wielbicielom kryminałów. Pomimo tego, że nie można mnie zaliczyć do ich wielbicielki, to z chęcią od czasu do czasu sięgam po podobne książki. Spotykam się wielokrotnie ze schematycznością, lecz w dziele M. Jennings nie dostrzegłam niczego takiego. Może to przez fakt, iż nieczęsto mam przyjemność sięgać po podobne pozycje? Sęk w tym, że mimo powyższych obiekcji nie można nie przyznać tej książce jednej zalety - wspaniale zapełniła mi czas i dzięki niej choć na chwilę mogłam oderwać się od szarej rzeczywistości i przeżyć coś zupełnie nowego. A tego przecież oczekujemy od dobrej książki, nieprawdaż?
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wyd. Oficynka, za co serdecznie dziękuję.
Dzień 4 - Książka, która przypomina Ci o domu
Niestety, próbowałam przedrzeć się przez półki pamięci, ale nic mi nie przyszło do głowy. Nie wiem, czy taka pozycja nie istnieje, czy po prostu jej nie pamiętam. Niemniej, jeśli kiedykolwiek sobie o niej przypomnę, to edytuję ten post i wpiszę tytuł oraz autora takiej powieści. Póki co muszę pogodzić się z tym, że jeszcze nie odnalazłam lektury, która przypominałaby mi o domu.