poniedziałek, 30 lipca 2012

Beata Wróblewska - Jabłko Apolejki





Autor: Beata Wróblewska
Tytuł: Jabłko Apolejki
Wydawnictwo: Stentor
Ilość stron: 148





Do przeczytania Jabłka Apolejki Beaty Wróblewskiej zachęciła mnie krótka wzmianka o tym, jakoby książka była nagrodzona w Konkurskie Literackim im. Astrid Lingren zorganizowanym przez fundację ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Już sama wzmianka o tym sprawiła, że powieść zyskała w moich oczach, a ja z coraz większym animuszem przystępowałam do wertowania jej stron. Praca o wysokim poziomie artystycznym i etycznym - jak napisano na obwolucie - zaskoczyła mnie dość krótką formą. Pomyślałam, że na 148 stronach nie sposób wykreować bohaterów na tyle dosadnie, by można było zatrzeć tę cienką granicę między światem fikcji a realnym. Myliłam się. Krótka opowieść nie dość, że dociera do czytelnika, to na dodatek sprawia wrażenie, że postaci przedstawione na jej stronach mogłyby zaraz wyjść z niej i pojawić się obok nas.

Pierwsze, na co chciałabym zwrócić uwagę, to lekki styl, jakim operuje autorka. Nie znajdziecie tu mnóstwa archaizmów czy pełnych patosu wzmianek. Przeciwnie - książka zaskoczy was spokojną narracją, przywodzącą na myśl monolog młodych ludzi. Nic dziwnego, powieść jest przeznaczona przecież i dla dzieci, i młodzieży. Zatem ten sposób narracji jest w stu procentach zgodny z przeznaczeniem.

Kasia, jedna z głównych bohaterek, kończy liceum. Niebawem czeka ją matura, a poznawszy nowych znajomych zaczyna z wolna zagłębiać się w inny, a jednak nie tak odległy od codziennego życia, świat. Albim, Zuzanna, Gondol oraz Kondrad - tegoroczni maturzyści ukazują swoje problemy, niesprzeczne z problemami dzisiejszych nastolatków. Co ma zrobić nieśmiała i posiadająca wadę wymowy Zuzanna? Czy wiecznie błaznujący Gondol skrywa wrażliwą duszę? Jest to wspaniałe studium naszych własnych lęków oraz problemów. Kto wie, czy dzięki Jabłku Apolejki nie rozwiążemy swoich bolączek?

Okładka powieści Beaty Wróblewskiej jest dość prosta, lecz to dzięki niej książka posiada swoisty klimat. Nie jest to obwoluta przerysowana, pełna mało znaczących szczegółów. To jedno - zabawka - widnieje w jej centrum. Czy nie jest to symbol odejścia od dziecięcego życia i wkroczenia w dorosłość? Czy nie jest to zmiana w życiu Kasi?

Reasumując, powieść polecam niemalże wszystkim. Zarówno starsi czytelnicy odnajdą na kartach Jabłka Apolejki minione lata, jak i młodsi zdołają zapatrzeć się na to, co los może im przynieść. Uważam, że powieść taka jak ta jest porównywalna do historii Siesickiej, zawsze pozostanie trwała  i przez pokolenia będzie niosła te same, a jednak inaczej odbierane w zależności od czytelnika, prawdy.

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu STENTOR

czwartek, 19 lipca 2012

FISZKI - język niemiecki Słownictwo 1

poziom: podstawowy (A1)
zawartość: 1040 kartoników, MEMOBOX®, etui
format: FISZKI kartonowe


Ostatnimi czasy fiszki są coraz popularniejszą formą nauki języków. Poręczne, treściwe kartoniki pozwalają językowym adeptom na szybsze przyswojenie słownictwa, wiedzy o kulturze, a nawet - co jest zmorą dla wielu uczniów - gramatyki. Usłyszawszy o tym efektywnym sposobie nauki, postanowiłam na własnej skórze wypróbować metodę fiszek. Naukę rozpoczęłam od podstawowego słownictwa języka niemieckiego. Uczyłam się go już jakiś czas temu, ale po pewnym czasie, jak to bywa z nieużywanymi informacjami, zaczęłam zapominać niektóre trudniejsze zwroty. Przygoda z językiem niemieckim, a w istocie ze słownictwem zawartym na fiszkach wydawnictwa Cztery Głowy, na nowo sprawiła, że zafascynowałam się tym językiem. Otrzymałam także fiszki umożliwiające poznanie Niemiec. Dość szybko przyswoiłam sobie nową formułę nauki - odwracanie kartoników, spoglądanie na niemieckie słówka i polską translację, było dość prostym sposobem.


Fiszki zostały podzielone na wiele kategorii; jedzenie, pogoda, praca, etc. Dzięki temu w łatwiejszy sposób przyszło mi kojarzenie kolejnych słówek z okolicznościami. O ile początkowa nauka szła mozolnie, a frustracja, że kiedyś umiałam dane słownictwo, a dziś pozostały jedynie śladowe informacje, narastała, po kilku dniach zrozumiałam, jak ważna jest nie tylko systematyczna nauka, ale również ustawiczne przypominanie słówek, które już znamy. Odkładając kartoniki do specjalnie przeznaczonemu ku temu pudełka, mogłam systematyzować wiedzę i cofać się do początków nauki, tak aby w żaden sposób nie zapomnieć poszczególnych słów.

Początkowy sceptyzm co do tej metody nauki zaczął powoli się zminiejszać, abym teraz z czystym sercem mogła polecić wam ten sposób nauki języków. Moim marzeniem jest czytanie powieści w oryginale, a dzięki Słownictwu 1 Języka niemieckiego Czterech Głów będę w stanie je ziścić w o wiele prostszy oraz przyjemniejszy sposób.



Reasumując, polecam czytelnikom bloga fiszki Czterech Głów. Osobiście z pewnością jeszcze nieraz będę z nimi pracowała. Wielu z was zapewne chciałoby odnajdywać się w powieściach napisanych w języku ojczystym ulubionych autorów - cóż bowiem nie fascynuje tak jak podróż między słowami powieściopisarza w oryginalnej odsłonie? Tak więc; naukę języka niemieckiego z fiszkami można zacząć nie tylko z przymusu szkolnego, lecz również mając tak niewielkie pragnienia - kto wie, czy nie przeistoczą się one w prawdziwą pasję godną germanisty?


Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Cztery Głowy.