czwartek, 26 stycznia 2012

Mario Vargas Llosa - Listy do młodego pisarza


Autor: Mario Vargas Llosa
Tytuł: Listy do młodego pisarza
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 128



         Któż z nas raz, chociażby przelotnie nie usłyszał nazwiska Mario Vargasa Llosy, laureata literackiej Nagrody Nobla w 2010 roku, a przy tym znakomitego pisarza? Z pewnością wiele osób sięgnęło po jedną z jego powieści; Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki, Pochwałę macochy bądź Marzenia celta - wszystkie te dzieła łączyło jedno - niebywała skłonność do refleksji nad światem, przytaczanie za pomocą opisów tego, czego nie były w stanie wyrazić słowa. Zapewne niektórzy zastanawiają się, jak wygląda praca nad książką w wykonaniu Llosy. Na to pytanie pomaga odpowiedzieć powieść wydana przez wydawnictwo Znak - Listy do młodego pisarza - uchylająca choć rąbek tajemnicy, ukazując warsztat artysty w postaci listów skierowanych do początkującego pisarza.

       To, co już na samym początku zwróciło moją uwagę, to język, jakim operuje Llosa. Zdawać by się mogło, iż tak znany pisarz będzie się posługiwał nasyconymi patosem słowami, a on tym czasem stara się wyjaśnić wszystko w miarę przystępny sposób. Nie znaczy to jednak, że szczędzi znamiennych w wymowie epitetów, bowiem czyni rzecz wprost inną. Mianowicie, powołując się na znane dzieła, m.in. Panią Bovary, stara się ukazać, w jaki sposób poszczególni artyści odbierali pisarskie rzemiosło, lecz przekazuje te informacje w tak dojmująco trafnie, że nie sposób pominąć, do czego pije.

      Ukazując poszczególne etapy pracy nad dziełem, począwszy od stylu, narracji i przestrzeni, czytelnik ma wrażenie, że nie ksiażka kształtem przypominająca autobiografię, jest tak w zasadzie stworzona dla niego. Każda wzmianka, zwracanie się do odbiorcy potęguje wrażenie ciepła, jakie powstaje po zetknięciu się z Listami do młodego pisarza. Niekiedy zajmowałam inne stanowisko aniżeli Llosa, lecz zawsze musiałam przyznać, że autor tak skrzętnie rozwiewał moje wątpliwości, że zaczynałam pewne rzeczy postrzegać w inny sposób. To sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście każdy czytelnik czuje, że listy Noblisty są skierowane do niego, że stanowią wycinek jego myśli? Wracając zaś do ciepła, jakim emanuje dwunasto-listowe dzieło, jestem w stanie odpowiedzieć śmiało, że wszystko weń zawarte trafiło do mnie z o większym skutkiem, niż podręczniki dotyczące pisarstwa. Mimo że nie pracowała nad tym rzesza autorów, a jedynie jeden, to doznałam osobliwego uczucia, jakim jest zaspokojenie wiedzy. Po skończeniu Listów do młodego pisarza nie miałam poczucia niedosytu, lecz usiadłam na chwilę i powiedziałam sobie: "tak, w rzeczywistości to wszystko ma sens". Myślę, że to doskonale dowodzi, jaki wpływ mają listy na osobę żądną informacji o pisarskim warsztacie. 

      Reasumując, nadal nie potrafię wyjść z podziwu, w jak wysmakowanej formie Mario Vargas Llosa obnażył funadamenty, na których buduje się jego litaratura. Tak naprawdę to nie jest tylko książka o twórczości autora, o strategiach pisarskich, o świecie, ale głęboka zaduma nad dolą skryby, swojego rodzaju hołd dla tych, którzy nie piszą prędko, byleby tylko napisać, lecz zastanawiają się nad każdym słowem, chołubią w duszy swój los, a potem przelewają obawy i troski na papier. Wyselekcjonowałam najciekawsze cytaty i chociaż wypadałoby przytoczyć tu całą książkę pisarza, zaprezentuję tu tylko najlepsze z najlepszych albo te, których brzmienie odbieram tysiąckroć dosadniej niż innych.

      Flaubert (...) przyjął swoje powołanie jak krucjatę, poświęcając się mu dniem i nocą, z fanatycznym oddaniem i stawiając sobie nieludzkie wprost wymagania.
      Na tym polega osobliwa dwuznaczność powieści: aspirować do autonomii mimo nieuniknionego powiązania z tym co realne i za pomocą specjalnej techniki sugerować niezawisłość i samodzielność (...).

16 komentarzy:

  1. ZAWSZE, naprawdę, ZAWSZE gdy patrzę na tę okładkę, mam wrażenie, że widzę George'a Clooneya :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zakupiłem parę dni temu i zacząłem czytanie. Tej książki NIE WOLNO czytać szybko, ale trzeba smakować każde zdanie. W każdym jest wiele mądrości :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam zamiar zabrać się za tego pisarza, ale cięgle brakuje mi czasu ;D

    Pozdrawiam ciepło i zapraszam do mnie:

    papierowyazyl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto się zapoznać z tą pozycją.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja także zamierzam się z nim zapoznać posiadam "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki".
    Zapraszam:
    www.siedmiogorogrod.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam jeszcze nic Llosy, więc najpierw mam w planach przeczytać którąś z jego pierwszych powieści, a później "Listy..." Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Twórczość pana Llosy jeszcze przede mną, ale czytając takie recenzje jak Twoja nabieram na nią coraz większej ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten pisarz coraz bardziej mnie intryguje, dużo ostatnio o nim słyszałam, a Twoja recenzja działa zachęcająco. Nie mówię, że zapoznam się akurat z tą książką, jako że dotyczy ona tworzenia, ale po któreś z dzieł autora chętnie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę w końcu zapoznać się z twórczością tego autora,bo jak do tej pory nie miałam ku temu sposobności.

    OdpowiedzUsuń
  10. Autor zaczyna coraz bardziej ciekawić, chyba muszę w najbliższym czasie poznać choć jedną pozycję jego pióra. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie moje klimaty i gatunek, więc spasuje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo chętnie sięgnę. Jestem cały czas pod wrażeniem talentu tego pisarza, a w dodatku ta książka wydaje się byc na swój sposób niecodzienna.

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę w końcu sięgnąć po tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze nie czytałam powieści Llosa, mam zamiar się za nie zabrać za jakiś czas. Ale raczej nie za "Listy..." - nie moje klimaty

    OdpowiedzUsuń