środa, 30 listopada 2011

Ewa Ostrowska - Kamuflaż

Autor: Ewa Ostrowska
Tytuł: Kamuflaż
Wydawnictwo: Oficynka
Ilość stron: 384

     W życiu każdego czytelnika co jakiś czas przychodzi znużenie tematem. W moim przypadku było tak z fantastyką, zatem z rosnącym entuzjazmem sięgnęłam po książkę Ewy Ostrowskiej pt. Kamuflaż. Trzymająca w napięciu akcja, nietuzinkowi bohaterowie i niebanalna zagadka - na te elementy liczyłam. W zasadzie to nie mogę rzec, że ich brakowało, bo tak nie było, ale nie wiedzieć czemu już na samym początku poczułam niejakie znużenie powieścią. Sama nie wiem, czy wpływ na to miał fakt, że akcja została umieszczona w oddalonym o wiele mil miasteczku, którego aury nijak nie mogłam poczuć, a może to moja skłonność do indagowania nad tym, co by było gdyby... Z tym, że w gatunku jakim są kryminały (ew. horrory, bo również tymi cechami może poszczycić się powieść autorstwa P. Ostrowskiej) mają rozbudowane rozwinięcie, lecz koniec musi być definitywny i nie ma co prowadzić zbędnych dywagacji.

     Na wstępie muszę przyznać, że niezmiernie spodobała mi się okładka Kamuflażu. Dodam, że po części to właśnie dzięki niej postanowiłam przeczytać dzieło pisarki. Niesamowicie sugestywny manekin na pierwszym planie podziałał na moją wyobraźnię, sprawiając, że już przed przeczytaniem książki miałam wyrobione o niej swoistego rodzaju zdanie. Nie było one zagruntowane, bo tak stało się dopiero po ukończeniu lektury. Jak już zaznaczyłam, obraz nie jest bez znaczenia, bowiem ma odzwierciedlenie w fabule powieści.

"(...) siedziała na brzegu piaskownicy, kołysząc w ramionach uśmiechającą się pokolorowanymi ustami nagą, łysą, różowawą głowę manekina."

     Na samym początku niejako ociężale przewracałam strony. Być może przez to, że nie przypadli mi do gustu bohaterowie i trudno przyszło mi się z nimi utożsamiać. Zachowanie Hellen, matki porwanego chłopczyka, wydawało mi się mocno przesadzone. Nie wiem, jakbym ja zareagowała, gdybym odkryła, że latorośl, którą kochałam nade wszystko, została uprowadzona. Być może to właśnie dlatego już na wstępie książki zaczęłam odczuwać znudzenie. Na całe szczęście zmieniło się ono po przeczytaniu kolejnych stron, kiedy wkraczają kolejne postacie, a poszukiwania złoczyńcy rozwijają się coraz bardziej.

     Z zaangażowaniem śledziłam poczynania Haiga i Petersa, chociaż dialogi między nimi wydawały się mało prawdopodobne. I potem kolejny raz radość odczuwania przy zawiązaniu akcji odeszła w niepamięć. A przyznam śmiało, że naprawdę chciałam odczuć klimat stworzony przez pisarkę, bo tego, że potrafi pisać nie można jej odmówić. Pomieszczenia były opisane na tyle niesamowicie, że potrafiłam je sobie idealnie wyobrazić. Co jednak sprawiło, że nie potrafiłam czerpać radości z czytania Kamuflażu? Nie wiem.

     Jednakże w pewnym momencie zaintrygowały mnie losy Jennifer. Kolejny raz, niczym na karuzeli, poczułam uniesienie i przemożną ochotę, aby poznać jej losy poza akcją książki. Ta niebywale dobrze wykreowana postać nie od razu przysposobiła sobie moją sympatię, lecz kiedy już się do niej przekonałam, to nie potrafiłam przestać o niej myśleć. I wiem, że nie jest to główny problem dzieła Ostrowskiej, aczykolwiek chciałam o tym napisać, dlatego że uważam, iż to zasługuje na uwagę.

     Patrząc od strony technicznej, na uwagę zasługuje to, że pisarka doprawdy potrafiła oddać smak śledztwa. Zdarzenia były ze sobą powiązane, toteż nie znalazłam między nimi żadnych nieścisłości. Pod tym względem powieść zyskała kolejną zaletę. 

     Przechodząc do meritum, polecam tę książkę każdemu, kto pragnie w swoim życiu pewnej odmiany. Mimo że mnie powieść nie porwała ani nie sprawiła, że oderwałam się od świata, mam świadomość, iż u wielu osób odnajdzie uznanie. Zatem nie pozostaje wam nic innego, jak sięgnąć po Kamuflaż i na własne oczy przekonać się, czy odnajdziecie się w tejże lekturze.



Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wyd. Oficynka, za co serdecznie dziękuję.
 
 

14 komentarzy:

  1. Jakoś nie przepadam za polskimi autorami piszącymi takie książki.. Może inne,jeszcze ujdą,ale takie? No nie wiem,nie wiem. Chyba sobie daruję.
    Ale okładka,masz rację- bardzo zachęcająca.

    OdpowiedzUsuń
  2. czytałam i mnie osobiście bardzo do gustu przypadła owa książka, ale jak sama mówisz, każdy ma inny gust i nieraz coś może nie zaiskrzyć mimo dobrych chęci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się okładka :) Ale nie mam zaufania do polskich autorów, więc chyba jednak nie dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyczaja się do niej od jakiegoś czasu... mam nadzieję, że mnie nie rozczaruje;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomimo zdystansowanej oceny, książkę przeczytam, bo jak wbiję sobie coś do swojego łebka to już wybić nie mogę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że w tym świecie się odnajdę. Spróbuję znaleźć, ale już raczej nie w tym roku

    OdpowiedzUsuń
  7. Znużenie fantastyką? To tak można? :) Ja czytam fantastykę już kilka lat i ciągle chcę więcej...
    Z kolei nie przepadam za kryminałami, jestem zbyt niecierpliwa ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm...chyba jednak to nie dla mnie..:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja za to do kryminałów mam jakiś sentyment...
    Ta książka od dawna jest w planach, sięgnę na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czasem jest tak, że zachwycamy się jakąś książką bez powodu... niestety działa to również w drugą stronę, niby wszystko świetnie, ale lektura podoba się tylko do pewnego stopnia. Jeszcze o niej pomyślę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka zbiera pozytywne recenzje, Twoja jest chyba pierwszą dość oszczędną w pochwałach, na jaką natrafiłam, ale bardzo dobrze :) Mam ochotę "Kamuflaż" przeczytać, ale nie będę do niego podchodzić bezkrytycznie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka zbiera pozytywne recenzje, Twoja jest chyba pierwszą dość oszczędną w pochwałach, na jaką natrafiłam, ale bardzo dobrze :) Mam ochotę "Kamuflaż" przeczytać, ale nie będę do niego podchodzić bezkrytycznie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie lubię polskich autorów, mimo iż recenzja jest naprawdę świetna, to jednak podziękuje za tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń