Autor: Oldřich RŮŽIČKA
Tytuł: Skarb kapitana Williama Kidda
Wydawnictwo: Stentor
Ilość stron: 56
Skarb kapitana Williama Kidda, książka dość znacznego formatu, zapakowana w papierową skrzynię, od razu przyciągnęła mój wzrok. Od pewnego czasu interesuję się piractwem, toteż pomyślałam, że wraz z siostrzeńcem będę mogła oddać się niecodziennej przygodzie.
Tym, co od razu przyciągnęło mój wzrok, było solidne wykonanie opowieści. Nie dość, że niemal na każdej ze stron mieściła się zagadka, którą z chęcią rozwiązywaliśmy, to na dodatek każda z nich była tak skonstruowana, że należało użyć kilku elementów, czy to mapy i róży wiatrów, czy napisów na nagrobkach i sekretnego kodu. Niestety, tuż pod niektórymi łamigłówkami występowały rozwiązania. Tak bardzo rzucały się w oczy, że czytelnik bezwiednie wędrował wzrokiem ku rozwiązaniu. Myślę jednak, że dla młodszych wielbicieli przygód nie byłaby to tak wielka przeszkoda, bo to rodzic mógłby snuć historię o dziejach W. Kidda.
Opowieść jest napisana lekkim, zaciekawiającym językiem. Nie jest on tak prosty jak w bajkach, lecz o wiele bardziej obrazowy. Uważam to za bezsprzeczny atut, bo pozwala czytelnikowi lepiej wyobrazić sobie realia pirackiego życia. Dodatkowo, w ramkach zamieszczone są ciekawostki odnośnie prawdziwych piratów, którzy grasowali po europejskich morzach kilka stuleci temu. Z coraz większym zaintrygowaniem siostrzeniec śledził barwne dzieje głównych bohaterów.
Postacią pierwszoplanową jest Jack Ward, wnuk Neda Warda, człowieka z załogi kapitana Wright'a. Ten zaś jako zaufany człowiek otrzymał od swego przełożonego różę wiatrów, by mógł dotrzeć do skarbu, gdy ten zostanie stracony. Aby odpowiednio ukryć przedmiot, dziadek wysyła go krewnemu na przechowanie. W tym momencie zaczyna się przygoda, podczas jakiej czytelnik będzie odkrywał wraz z bohaterami kolejne przeszkody i próbował je przekroczyć. Niejednokrotnie byłam pod wrażeniem bystrości umysłu chłopaka, który zachował zimną krew nawet w sytuacji zagrożenia. Ten młodzieniec był na tyle sympatyczną postacią, że ochoczo badałam jego historię.
Reasumując, Skarb kapitana Williama Kidda, autorstwa Oldřich RŮŽIČKA, przypadnie do gustu i młodszym, i tym starszym molom książkowym. Opowieść sama w sobie jest doskonałym sposobem na spędzenie wolnego czasu. Któż nie chciałby choć na parę minut unosić się na pełnym morzu? Zerkać na horyzont i rozwiązywać łamigłówki niczym młody Sherlock?
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu STENTOR.
Tęsknię do takowych książek, uwielbiam przygody :-)
OdpowiedzUsuńCiekawie książka zapowiada się :)
OdpowiedzUsuńŚwietny prezent dla mojego młodszego brata. A i ja na tym skorzystam...;)
OdpowiedzUsuńTęsknię za czasami, w których czytywałam takie powieści ;)
OdpowiedzUsuńWiem komu ją polecę..:)
OdpowiedzUsuńRaczej nie lubię takich powieści, ale może kiedyś? :)
OdpowiedzUsuńMnie to raczej nie interesuje... więc chyba się nie skuszę...
OdpowiedzUsuńNiestety nie jest to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńAgrrr :)
OdpowiedzUsuńSuper sprawa, postaram się sprawić tę książkę bratankowi żebym też mogła się z nim pobawić a przy okazji zrelaksować :)