tag:blogger.com,1999:blog-77207328627950217632024-03-16T08:08:06.707+01:00Recenzje powieściIce_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.comBlogger61125tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-11504790847914357952014-02-20T22:44:00.001+01:002014-02-20T22:44:13.592+01:00Albert Camus - Dżuma<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIjbTfCmtPa9JA1s7dc4VB3S3Xf40ddgwHSI9-KTCuCDSbuHLuc_s1CvEJTZfNFTWcGc3B4dTVDxUYBDjySkxF9yBcJSXbAT0PjtBE3eIhX4jNNPG5ZRPGhe0hVm822eE29kBWcgiy7vk/s1600/d%C5%BCuma.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIjbTfCmtPa9JA1s7dc4VB3S3Xf40ddgwHSI9-KTCuCDSbuHLuc_s1CvEJTZfNFTWcGc3B4dTVDxUYBDjySkxF9yBcJSXbAT0PjtBE3eIhX4jNNPG5ZRPGhe0hVm822eE29kBWcgiy7vk/s1600/d%C5%BCuma.jpg" height="320" width="225" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Swoje po-powrotne recenzje postanowiłam zacząć od literatury klasycznej. Na pierwszy ogień poszła <i>Dżuma </i>Alberta Camusa, jako że w wielu współczesnych utworach pojawia się post apokaliptyczny motyw, którego źródła można doszukiwać się również w utworze Camusa. Co więcej, filozofia tego autora, przypada mi do gustu jak mało która. Być może dlatego, że można by ją przenieść bezpośrednio na grunt Heideggera - którego swoją drogą podziwiam - z powodu licznych aluzji, że życie człowieka zmierza do jednego punktu - śmierci.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dżuma</i> Alberta Camusa została wydana w roku 1947. Jest to o tyle istotne, że dzięki tej dacie możemy sytuować dzieło w niejakiej kontynuacji dziedzictwa II Wojny Światowej. Doświadczenia wojenne spowodowały, że zarówno na wschodzie, jak i zachodzie musiało dojść do przewartościowania obecnych systemów. Spowiedź Camusa, o ile za takową można uważać tę książkę, ma wiele wspólnego ze <i>Szpitalną spowiedzią</i> Józefa Barana. W jego wierszu bohater liryczny przez pewien, dość krótki, czas zmienia swój sposób widzenia diametralnie. Przyczyną tego jest krótki pobyt w szpitalu, podczas którego to do podmiotu dochodzą rzeczy, w świecie przesyconym rutyną pozornie nieistotne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co chciałabym szczególnie podkreślić w przypadku dzieła Camusa, to filozofia, z jaką czytelnik styka się nieomal od pierwszej strony. Jest to jednak nie próba <i>filozofowania</i> w oderwaniu od rzeczywistości, lecz spokojna, przemyślana dyskusja na temat praw rządzących światem. Okazuje się, że każdy bez wyjątku powinien podporządkować się pracy, bowiem w chwili zagrożenia to ona stawała się ostoją, stałą wykładnią życia. Jak podkreśla doktor Rieux, żyjąc jak przed dżumą, można się przed nią bronić. Ani medykamenty, ani kosztowne surowice nie są w stanie zwalczyć choroby. Jest ona na tyle głęboko zakorzeniona, że jedynym sposobem obrony przed nią będzie - pozorne - zapomnienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Według mnie Camus znakomicie wykreował głównego, a w zasadzie - głównych - bohaterów. Czytelnik od początku może zetknąć się z ich krótką historią, ukazującą, że świat rozpoczyna się nie w momencie zadzierzgnięcia akcji, lecz dużo, dużo wcześniej, czego często brakuje utworom autorów współczesnych. Camus pokazuje, że opowieść nigdy nie zaczyna się w momencie mówienia, wykłada nam, że wszystkie spotkane osoby, wszystkie czynności i uczucia kumulują się w człowieku, tworząc jego portret. To jest cecha, na którą należałoby zwrócić szczególną uwagę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Język, jakim operuje autor, nie składa się ani z nadmiernych ozdobników, ani z ich niedostatecznej liczby. Rzekłabym, że jest <i>w sam raz</i>. Czytelnik może doskonale wyobrazić sobie tragedię, jaką przeżywają mieszkańcy Oranu. Najszczególniej widać to w miarowym pogodzeniu się z tęsknotą za bliskimi, która początkowo zdejmowała serca lękiem, potem zaś rozpierzchała się w zamieci codzienności. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumowując, na mnie <i>Dżuma</i> po raz kolejny wywarła niemałe wrażenie. Lubię tę książkę nie tylko przez dynamicznie rozbudowaną filozofię, lecz również przez lekką, nieprzerwaną narrację, w której to czytelnik ma wrażenie, że - to - wraz z bohaterami podąża uliczkami Oranu, to - zanurza się w cichej, niezmąconej toni morza. Doskonała psychologizacja postaci i umiejętność sugestywnego ukazywania ludzkiej tragedii sprawiły, że do <i>Dżumy </i>prędzej czy później powrócę raz jeszcze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-87040376897317802192014-02-10T19:48:00.000+01:002014-02-10T19:48:19.290+01:00Wszystkiego za dużo...<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC2TuUee5Ae2oY5iEEvYmaUCoB4KxSXYn6stVozJas0V6jYPfKmEkVS1Zhbya3c9xp68XFCGPzRYeu9iWd7cYRAIO2DN4ue2Vh5EkjayBQEOHQC2GED12khLFlXYI2ERWMzlwZXpSXHBQ/s1600/Obraz+002.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC2TuUee5Ae2oY5iEEvYmaUCoB4KxSXYn6stVozJas0V6jYPfKmEkVS1Zhbya3c9xp68XFCGPzRYeu9iWd7cYRAIO2DN4ue2Vh5EkjayBQEOHQC2GED12khLFlXYI2ERWMzlwZXpSXHBQ/s1600/Obraz+002.jpg" height="240" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Co u Was?</div>
<div style="text-align: justify;">
Mnie ostatnio doskwiera natłok pracy. Mam w sobie za dużo lenistwa, żeby systematycznie przerabiać do przodu podręczniki i źródła, a kiedy coś mnie weźmie, to nie potrafię się wręcz oderwać od książek. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wzięłam na siebie dość ambitne postanowienie, że w przeciągu tych dwóch tygodni przerobię jeszcze raz wszystko, czego nauczyłam się do tej pory, więc siedzę wieczorami w notatkach i książkach różnej miary oraz narzekam, chociaż sama na siebie sprowadziłam taki los. No cóż... Bywa i tak. Aktualnie podczytuję sobie rozdział o Modernizmie w Historii Literatury Polskiej PWN-u (swoją drogą polecam równie gorąco jak Historię Krzyżanowskiego) i czuję, że długo nie wytrzymam bez kolejnej dawki kofeiny. Może jestem zbyt ambitna i może mogłabym robić to jak inni; to jest uczyć się tylko na zaliczenia, ale mam czasem dziwną potrzebę samodoskonalenia się. Mówię dziwną, bo dzisiaj nie ma na to miejsca. Metaforycznie i dosłownie, nie mamy czasu na zatrzymanie się i przypomnienie sobie tego, co było. Wolimy spieszyć się bezustannie tak naprawdę bez celu. Kiedy widzę, ile czasu marnotrawię, ogarnia mnie rozpacz. Tyle mogłabym zrobić, a tymczasem oglądam filmy albo maluję bohomazy. A jednak, wszystko to coś nam daje. Mam nadzieję, że dzisiejsza nauka również nie okaże się bezowocna i że dam radę zarwać kolejną noc. Trzymajcie kciuki! A póki co pozdrawiam was znad studiów nad historyzmem w literaturze polskiej...</div>
<div style="text-align: justify;">
Zapomniałabym, niebawem wrócę z nowymi recenzjami, lecz jak na razie; nie mogę zasnąć!</div>
</div>
Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-52332152986465502732014-01-28T12:12:00.004+01:002014-01-28T12:12:49.992+01:00Powrót...!<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://mbp-oswiecim.pl/wp-content/uploads/2011/04/ksizaka3.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://mbp-oswiecim.pl/wp-content/uploads/2011/04/ksizaka3.jpg" height="280" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Witajcie,</div>
<div style="text-align: justify;">
ostatnio miałam bardzo mało czasu na czytanie, a tym bardziej na pisanie recenzji, ale zatęskniłam już za tym. Zauważyłam, że pisząc o jakiejś powieści, zapamiętuję ją o wiele lepiej. Masterton jest niezwykle płodnym artystą i powzięłam ambitny plan, że zdołam przeczytać wszystkie jego powieści (ponad 100) w jeden rok, jednak wczoraj po otwarciu <i>Niemego strachu </i>zdołałam się zorientować, że już wcześniej miałam w rękach tę książkę i z nie mniejszym zdziwieniem skonstatowałam, że prawie nic nie pamiętam. Dlatego też od tej pory zamierzam powrócić do blogowego świata! </div>
<div style="text-align: justify;">
Największą przeszkodą jest teraz nauka. Niemalże bezustannie podczytuję historię Szczura albo Manteuffel'a (moim zdaniem najlepsi badacze średniowiecza) i na zwykłe, rozrywkowe działania pozostaje niewiele czasu. Jednak postanowiłam ułożyć listę tego, co w najbliższym czasie zamierzam przeczytać/przypomnieć sobie i niech to będzie mój plan działania na najbliższy miesiąc.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli macie coś godnego polecenia, to z chęcią się skuszę. :)<br />Pozdrawiam,</div>
<div style="text-align: justify;">
Ice-Fire</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lista:</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;">1)Masterton - Niemy strach - przeczytane</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #666666;">2)Masterton - Niewinna krew - przeczytane</span></div>
<div style="text-align: justify;">
3)Dostojewski - Skrzywdzeni i poniżeni, Łagodna, Sobowtór, Gracz</div>
<div style="text-align: justify;">
4)Schiller - Cichy pokój</div>
<div style="text-align: justify;">
5)Harper Lee - Zabić drozda</div>
<div style="text-align: justify;">
6)Tołstoj - Wojna i pokój</div>
<div style="text-align: justify;">
7)Zola - Germinal</div>
<div style="text-align: justify;">
8)Roald Dahl - Charlie i fabryka czekolady</div>
<div style="text-align: justify;">
9)Zbigniew Domino - Czas kukułczych gniazd</div>
<div style="text-align: justify;">
10)Murakami - Kafka nad morzem</div>
<div style="text-align: justify;">
11)James Clavell - Król szczurów</div>
<div style="text-align: justify;">
12)Ian McEvan - Pokuta</div>
<div style="text-align: justify;">
i... tradycyjnie notatki z historii i polonistyki</div>
</div>
Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-57635738731096919302013-04-05T20:58:00.000+02:002013-04-05T20:58:04.002+02:00Alisa Bowman - Plan: Żyć długo i szczęśliwie<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://merlin.pl/Plan-zyc-dlugo-i-szczesliwie_Alisa-Bowman,images_big,21,978-83-240-2357-8.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://merlin.pl/Plan-zyc-dlugo-i-szczesliwie_Alisa-Bowman,images_big,21,978-83-240-2357-8.jpg" width="224" /></a></div>
<b>Autor: </b>Alisa Bowman<br />
<b>Tytuł: </b>Plan: Żyć długo i szczęśliwie<br />
<b>Wydawnictwo: </b>Znak<br />
<b>Ilość stron:</b><b> </b>304<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Z reguły nie za często sięgam po poradniki, a jeśli już jakiś wpadnie w moje ręce, to zazwyczaj jest on fachowy, traktujący o tematyce, o której pragnę dowiedzieć się więcej. Z książką Alisy Bowman było zupełnie inaczej. Mimo obietnicy wydawcy, że <i>to nie jest poradnik</i>, byłam nieomal pewna, iż dzieło Bowman właśnie nim będzie. Okazało się, że przeciwnie - jest to powieść pisana lekkim piórem, przyprawiona szczyptą humoru oraz faktycznie planem, jednak o tyle doskonalszym od innych, że przetestowanym przez dziennikarkę na własnej skórze. Czytując należące do tej kategorii pozycje jesteśmy nastawieni na suchy tekst, niewzbogacony ani odrobiną uczuć, lecz <i>Żyć długo i szczęśliwie</i> raz na zawsze przełamuje ten stereotyp.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jedną z wielu rzeczy, jakie na samym początku zwróciły moją uwagę była okładka Olgi Reszelskiej. Od razu stwierdziłam, że jeżeli oddaje ona kwintesencję zawartej w książce treści, to warto sięgnąć po tego typu lekturę. Czytanie czegoś, co wywołuje w człowieku nieprzebrane morze przemyśleń, jest niezbędne, jednak czasem mam ochotę sięgnąć po coś lekkiego, co poprawi mi humor. Z pewnością ten utwór odpowiada takim zachciankom.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niezmiernie przypadło mi do gustu, jak autorka obramowuje najważniejsze przemyślenia odnalezione w rozmaitych poradnikach, za sprawą czego czytelnik doznaje wrażenia, że i on choć pobieżnie zrozumiał ich przesłanie. Potem zaś dziennikarka opowiada, w jaki sposób zastosowała dane porady w życiu. I tu zaczyna się sedno opowieści! Historia prezentowana przez Alisę Bowman jest na tyle zabawna, że nawet odpływając myślami w dal, zaraz wracałam, z zapałem śledząc losy bohaterki, a zarazem autorki. Jako osoba związana z piśmiennictwem na co dzień, Bowman łagodnie przeprowadza odbiorcę przez kolejne anegdoty, nie szczędząc ironii i - co zdarzyło się raz - przekleństw. Z pewnością niejedna kobieta mogła wczuć się w sytuację tej postaci i spojrzeć z innej strony na własne zachowanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejnym aspektem tej książki, na który zwróciłam szczególną uwagę, są listy znajomych Alisy, opowiadających czym jest dla nich miłość. Zdziwilibyście się jak wiele odmiennych teorii tego uczucia posiadają osoby w różnym wieku, z innym doświadczeniem i aspiracjami. Okazuje się, że aby kochać kogokolwiek prócz siebie, należy zaakceptować wady i minimalizować je w jak największym stopniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Reasumując, polecam <i>Plan</i> Alisy Bowman nie tylko czytelniczkom czującym się nieszczęśliwie w trwających związkach. Okazuje się, że przyjemność z wertowania stron tej lektury będą czerpać nie tylko one, lecz także osoby, które są zadowolone z życia. Kwintesencję tego powieścio-poradnika stanowi bowiem nie sama chęć rozwiązania problemów w małżeństwie, co sposób, w jaki jest to czynione, a ten bywa niepozbawiony lekkiego pióra.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wyd. ZNAK, za co serdecznie dziękuję.</b></div>
</div>
Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-3619238780799927682013-03-09T11:04:00.002+01:002013-03-21T16:20:37.687+01:00Alina Kowalczykowa - Romantyzm. Nowe spojrzenie<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Przez ponad dwa miesiące nie byłam aktywna w blogowym świecie, ale zgodnie z obietnicami od marca powracam z nowymi recenzjami i pomysłami. Wszystko zaliczone (uroki profilu medycznego) i w końcu znalazłam trochę czasu na czytanie. Niedawno zaczęłam sięgać po horrory. Może ktoś z was ma jakiś godny polecenia? Spodobały mi się pozycje Koonz'a, chociaż moment największego napięcia jest w rozwinięciu, nie zaś krańcowej akcji, co nie przypadło mi do gustu. Nic, zaczynam znowu wdrażać się do molowo-książkowego życia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na pierwszy ogień pójdzie książka, z której czerpałam wiedzę nie tylko podczas pisania prac na zajęcia, ale także z ciekawości, jak rzeczywiście wyglądał romantyzm. A zatem... Prezentuję <i>Romantyzm. Nowe spojrzenie</i> autorstwa Aliny Kowalczykowej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.bajarka.pl/zasoby/images/ksiazkiedukacyjne/big/192_m.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.bajarka.pl/zasoby/images/ksiazkiedukacyjne/big/192_m.jpg" width="223" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Autor: </b>Alina Kowalczykowa<br />
<b>Tytuł: </b>Romantyzm. Nowe spojrzenie<br />
<b>Wydawnictwo: </b>Stentor<br />
<b>Ilość stron:</b><b> </b>284</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie jest<b> </b>tajemnicą,<b> </b>że jeśli mowa o okresach literackich, to romantyzm wywarł na mnie największe wrażenie. Mentalność ówczesnych ludzi, malarstwo, które uwodziło mnie delikatnymi, jak gdyby zlewającymi się z płótnem, barwami, wiersze oraz z rzadka proza intrygowały mnie na tyle, że od kilku lat ilekroć znajdę coś ciekawego o tej epoce, zaraz zamykam się w samotni i godzinami mogę badać powiązania artystów, a także ludowość. Nic zatem dziwnego, że gdy tylko zobaczyłam <i>Romantyzm. Nowe spojrzenie</i> na stronie wydawnictwa Stentor, musiałam sięgnąć po tę pozycję jak najprędzej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Alina Kowalczykowa zamknęła historię romantyzmu w jedenastu jednostkach tematycznych. I takim oto sposobem, czytelnik może poznać nie tylko nurty i sposób myślenia twórców, lecz również przejść się po konserwatycznym sejmie, odnaleźć na wileńskich ulicach i dowiedzieć się z czego wynikały takie a nie inne pobudki autorów. Co kierowało Mickiewiczem, gdy pisał <i>Romantyczność</i>? Dlaczego Słowacki przykładał taką wagę do nawiązań z poezją prekursora buntowniczej epoki w Polsce?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Książka <i>wybitnej znawczyni romantyzmu</i> - jak pisze wydawca - rozkłada na czynniki pierwsze XIX-wieczną Polskę, pozwalając wszystkim w przystępny i interesujący sposób przyswoić wiedzę, jaka nie zawsze jest przekazywana w szkołach. W każdym słowie widać, jak historyczka literatury potrafi barwnie odmalować koloryt tamtych czasów. Opisy artystów, otoczenia, a nawet nielicznych ich dzieł świadczą o tym, jak zmyślnie Kowalczykowa stara się przekazać odbiorcom zsyntetyzowaną wiedzę... I trzeba dopowiedzieć, że udaje jej się, bowiem ani razu nie byłam znużona wertowaniem stronic opatrzonych zmuszającymi do myślenia reprodukcjami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Elementem wyjściowym do stworzenia dzieła (za takie uważam każdą dobra książkę) Kowalczykowej był podręcznik licealny wydany w 1994r. Jednak autorka stara się wplatać w utwór elementy, mogące zadziwić współczesnego czytelnika. Wiele osób chciałoby czy też powtórzyć w szybki i nie powodujący zmęczenia sposób materiał przed maturą, czy też oderwać się na moment od pracy, by odbyć podróż w pasjonującą epokę uczuć. Dla nich ta pozycja będzie idealna, gdyż odnajdą w niej wszelkie elementy, jakich poszukują.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Reasumując, <i>Nowe spojrzenie</i> (na) <i>Romantyzm</i> wywarło na mnie pozytywne wrażenie. Przeglądałam książkę do powtórek w szkole, podczytywałam ją wieczorami, kiedy udawałam się spać, i ani razu nie odniosłam wrażenia, że wiedza tam zawarta jest nazbyt hiperbolizowana, co czasem się zdarza, gdy autor darzy szczególną sympatią daną postać. Jedyne, czego mi brakowało, to większej ilości przedstawionych obyczajów. Z pewnością przeczytałabym więcej o Oskarze Kolbergu, który jako pierwszy zaczął spisywać ludowe ballady, ale rozumiem, że jest to pozycja mająca przypaść do gustu każdemu, a szczegółów będę doszukiwać się w lekturach nastawionych na konkretne zagadnienie. Bez wątpienia Kowalczykowa podołała zadaniu i stworzyła syntezę romantyzmu, jaka przysłuży się wielu pokoleniom i miłośnikom tej epoki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wyd. <a href="http://www.stentor.pl/katalog/zobacz/192/romantyzm-nowe-spojrzenie">STENTOR</a>, za co serdecznie dziękuję.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-71189045378569237442012-12-20T17:27:00.003+01:002012-12-20T17:27:51.394+01:00M.P. Kozlowsky - Juniper Berry i tajemnicze drzewo<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.esprit.com.pl/okladki/p188_max.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.esprit.com.pl/okladki/p188_max.jpg" width="208" /></a></div>
<b>Autor: </b>M.P. Kozlowsky<br />
<b>Tytuł: </b>Juniper Berry i tajemnicze drzewo<br />
<b>Wydawnictwo: </b>Esprit<br />
<b>Ilość stron: </b>280<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Czym jest szczęście? Czy szczęście zależne jest od punktu patrzenia? A może przybiera dokładnie te same barwy, lecz w różnych odcieniach? Juniper Berry jest córką sławnej i uwielbianej pary aktorów i zdać by się mogło, że ma wszystko, czego mogłaby sobie zażyczyć; piękny dom, bogatych rodziców oraz zabawki, jakich tylko zapragnie, lecz nie jest szczęśliwa. Tęskni do czasów, kiedy rodzice byli dla niej opoką, a jak teraz stanowili odległą niczym na antypodach wyspę. Pewnego dnia odkrywa, że świat, na jakim przyszło jej żyć posiada wiele tajemnic i w jednej z nich uczestniczą rodzice. Postanawia pomóc im, aby wszystko powróciło do czasów sprzed momentu, kiedy zyskali sławę. Ale czy zwykłe dziecko ma taką moc sprawczą, by zwyciężyć z siłami, których potęga jest nieopisana?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /><i>Juniper Berry</i> M.P. Kozlowskiego to ciepła, fantastyczna opowieść, do której mogą się odnosić czytelnicy zarówno starsi jak i młodsi. Mimo faktu, że bohaterką jest dziewczynka, na stronicach powieści odnalazłam mnóstwo przemyśleń, mogących skłonić czytelnika do refleksji. Jedną z nich jest zasadnicze pytanie; czy pieniądze dają szczęście? Wielu z nas może się wydawać, że tak, bo dzięki temu jesteśmy rozwiązać każdy problem, lecz czy za problem, jakim jest brak miłości można zapłacić? Otóż, nie. Juniper zmyślnie nam opowiada historię, jaka może służyć za morał tym, którzy zagubili się w życiu i majątek uznają za najważniejszą wartość.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<i>Daj sobie spokój z szukaniem sensu w tym wszystkim. Nie liczy się głębsza natura rzeczy, ale to, co pokażesz światu. Nie rozumiesz, że świat chce być oszukiwany? Rozbłyśnij kolorami! Rób zamieszanie! Wypnij pierś! Daj im show, Juniper. Tylko tego chcą, zobaczysz, jak żarłocznie się na to rzucą. Pod powierzchnią nic nie ma, nic się nie kryje poza zasięgiem wzroku.</i></div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Styl autora jest lekki i z pewnością wpasuje się w gusta czytelników liczących na wartką akcję. Ani się spostrzegłam, a kolejne strony przewijały się niczym w kalejdoskopie, a słowa układały w logiczną całość. Bo czy nie o to chodzi w dobrej historii? O powiązanie faktów tak, żeby żaden nie wydawał się wyrwany z kontekstu? Zachowanie Juniper wydawało mi się logiczne, co coraz rzadziej spotyka się w pozycjach z literatury młodzieżowej. Nie było w nim irracjonalnych gestów, ale naturalność, która pozwalała wierzyć odbiorcy, że podobne dzieje mogły rzeczywiście egzystować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zerkając na okładkę już na samym początku rzucił mi się w oczy jej tajemniczy charakter. W istocie, powieść odzwierciedlała to, co można dostrzec na samym początku. Opowiadanie tchnie magią, dzięki której mimo późnej godziny na zegarze brniesz przez kolejne strony, wmawiając sobie, że jeszcze jeden rozdział, to może kolejny, aż dzieło jest skończone. I nie żałujesz ani chwili poświęconej książce Kozlowskiego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumowując, powieść wywarła na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie, o ile nie można tu mówić o czymś więcej. Podróż do krainy Juniper, pełnej marzeń kruchych jak balony uwiodła mnie barwnością narracji. Teraz książka, z zaznaczonymi cytatami spocznie na półce bym jeszcze nieraz mogła do niej sięgnąć. Zachęcam każdego do chwili refleksji nad <i>Juniper Berry</i>. Któż wie, czy nie spodoba mu się tak jak mnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<strong>Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wyd. <a href="http://www.esprit.com.pl/188/Juniper-Berry-i-tajemnicze-drzewo.html">ESPRIT</a>, za co serdecznie dziękuję.</strong></div>
</div>
Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-46017386371806443402012-10-14T10:28:00.001+02:002012-10-14T10:29:06.025+02:00Agnieszka Stelemarczyk - Kroniki Archeo/ Klątwa złotego smoka<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiurC6OXJ0lmLDBJsQyNyVGEZEZl8DNrw4iNV_IpEf_GZi8VtA5p_FAvCN5GRari90XArSglUnHoYHE4XhonI7Y8y2j-5DWNPZ_y4YpAgQ3spZgJXgP-ugUwZiy8b9Uc_YHdrexpjL1lXI/s1600/13365608191410.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiurC6OXJ0lmLDBJsQyNyVGEZEZl8DNrw4iNV_IpEf_GZi8VtA5p_FAvCN5GRari90XArSglUnHoYHE4XhonI7Y8y2j-5DWNPZ_y4YpAgQ3spZgJXgP-ugUwZiy8b9Uc_YHdrexpjL1lXI/s1600/13365608191410.jpg" /></a></div>
<b>Autor: </b>Agnieszka Stelemarczyk<br />
<b>Tytuł:</b> Kroniki Archeo/ Klątwa złotego smoka<br />
<b>Wydawnictwo: </b>Zielona Sowa<br />
<b>Ilość stron: </b>280<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Do zdecydowania się na przeczytanie powieści Agnieszki Stelemarczyk z cyklu Kroniki Archeo, pt. Klątwa złotego smoka, przywiodło mnie w pewnym stopniu piękne wydanie książki. Ubrana w twardą oprawę powieść, zabarwiona karminowym odcieniem powieść kusiła, obiecując tym samym niepowtarzalne przygody, jakich miałam nadzieję zaznać w trakcie wertowania stron dzieła Stelemarczyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Opowieść rozpoczyna się, kiedy w domu aukcyjnym zamaskowani ninja dokonują rabieży japońskich obrazów. Cały Londyn zaczyna snuć podejrzenia odnośnie zbrodniarzy. Lecz kim tak naprawdę oni byli? Czyżby japońską mafią? - jak zostaje powiedziane w pewnym momencie. Jednakże Mary Jane, Jim i Martin Gardnerowie mają zupełnie inne przypuszczenia. Starają się rozwikłać tajemniczą zagadkę, jednak gdy do gry wkracza również Jack Fox cała gra zaczyna robić się coraz bardziej niebezpieczna. W pewnej chwili rodzina Gardnerów znika. Ot, tak, nagle. I tu zaczyna rodzić się pytanie, czy nie jest to może porwanie, efekt dociekliwości, z jaką Mary Jane i kompania starali się dojść do sedna prawdy. Bartek i Ania nie są w stanie dłużej czekać na rozwikłanie sprawy i ruszają na ratunek przyjaciołom prosto do Japonii. Czy uda im się? Jak się właściwie potoczą losy przyjaciół? Z niemałym zaintrygowaniem przerzucałam strony, aby dojść do rozwiązania tej kwestii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Styl pisarski Agnieszki Stelemarczyk zdecydowanie jest prosty, aczykolwiek niekiedy są w nim pewne elementy właściwe dla powieści skierowanych do nieco starszych odbiorców. Niezmiernie podobało mi się, iż autorka zadbała, aby jej książka była wciągająca i przystępna nie tylko dla nastolatków, lecz również dla młodszych oraz - co mnie zdziwiło - nieco starszych czytelników. Ci z nas, którzy pragną doznać przygodny na łamach historii o nie tak odległych czasach, z całą pewnością przystąpią z zapałem do czytania powieści.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Odbiór <i>Klątwy złotego smoka</i> ułatwiały dodatkowo liczne ilustracje, dzięki którym z łatwością przychodziło mi wyobrażenie sobie sytuacji opisywanych przez powieściopisarkę. Na dwóch ostatnich stronach został przedstawiony znakomity komiks, który mogłabym również zakwalifikować do gatunku, jakim jest manga. Jako że lubię ją czytać, ten element graficzny wywarł na mnie niesamowite wrażenie. Stanowi bowiem idealne nawiązanie do motywu Japonii, dominującego w powieści.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Reasumując, dla mnie książka Agnieszki Stelemarczyk stanowiła niesamowitą przygodę. Przez wieczór z zaciekawieniem śledziłam losy Mary Jane, Jim'ma, Martina oraz ich wiernych druhów - Anny i Bartka, próbując przewidzieć zakończenie opowieści. Udało mi się to, lecz dopiero w połowie wertowania stron, co uważam za duży atut powieści. Nie cierpię, gdy zakończenie jest wiadome już zna samym początku. Jest to opowieść przeznaczona dla każdego, bowiem wpasuje się w gusta młodszych czytelników, spragnionych sensacji, nastolatków, a także - co sobie cenię - starszych osób, które pragną powrotu do dawnych lat oraz przeżycia pasjonujących chwil przy książce.</div>
<div style="text-align: center;">
<blockquote class="tr_bq">
<br />
<b>Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Zielona Sowa.</b></blockquote>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
</div>
Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-65424592890419255662012-10-06T19:35:00.001+02:002012-10-06T19:35:35.803+02:00Powrót oraz Maria Poprzęcka - Kochankowie z masakrą w tle<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Od dłuższego czasu nie udzielam się w blogowym świecie, ale zamierzam
to zmienić. Ostatnio w moim życiu wiele się wydarzyło i głównie to
przez obowiązki (nowe i te stare) nie miałam okazji tak często czytać
oraz pisać recenzji. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe i
ponownie przyjmiecie mnie do swojego grona!</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz, kiedy udało mi
się wszystko uporządkować z pewnością częściej będę pisała oraz
komentowała wasze blogi, bo przyznam, że trochę brakuje mi czytania
recenzji coraz to nowszych pozycji.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak więc; do napisania! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixuAw32_AWJ6UULufS1t8QUAyfRb78wfbZqJg6zsfN35XaddHijkuSiIffif3B040mWqBn5kocjG-k034M_B0OMGKQyfplY3BGCsYvJAt_p6X4JYVE_6Wfq41w9xm8Fvd35uSauP4dho4/s1600/58.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;">
</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixuAw32_AWJ6UULufS1t8QUAyfRb78wfbZqJg6zsfN35XaddHijkuSiIffif3B040mWqBn5kocjG-k034M_B0OMGKQyfplY3BGCsYvJAt_p6X4JYVE_6Wfq41w9xm8Fvd35uSauP4dho4/s1600/58.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br />
</a></div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnxjy1swHR0fpYu9k16CmeZsYr4Fg26NePmdF1EweZ0wsuWoA0ZgkrZ0eNpBtyvPovjzfPYZWUu2fEmv3pwEkZybUruSBNh2DExBC_L4f-epdj0docT9wMLL4idbHwybpE-kk0yLlQsWI/s1600/58.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnxjy1swHR0fpYu9k16CmeZsYr4Fg26NePmdF1EweZ0wsuWoA0ZgkrZ0eNpBtyvPovjzfPYZWUu2fEmv3pwEkZybUruSBNh2DExBC_L4f-epdj0docT9wMLL4idbHwybpE-kk0yLlQsWI/s320/58.jpg" width="214" /></a><b>Autor: </b>Maria Poprzęcka<br />
<b>Tytuł:</b> Kochankowie z masakrą w tle<br />
<b>Wydawnictwo: </b>Stentor<br />
<b>Ilość stron: </b>192<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nieraz patrząc na obrazy, zastanawiamy się, co też autor miał na myśli. Jakie były jego uczucia, gdy malował mroczny krajobraz bądź też sielski pejzaż? Czy postacie przez niego przedstawione rzeczywiście wyglądały jak na płótnie czy dał się ponieść idealizacji? Próbujemy sobie odpowiedzieć na te pytania, lecz nasze informacje nie są tak wierutne jak zebrane wnioski np. historyka sztuki. Z tych i innych powodów postanowiłam sięgnąć po książkę autorstwa Marii Poprzęckiej -<i> Kochankowie z masakrą w tle</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przyznam, że tytuł zachęcił mnie równie mocno jak obraz John'a Everett'a Millais'a zdobiący okładkę. <i>Hugenota w dniu św. Bartłomieja odmawia nałożenia katolickiej oznaki mającej uchronić go od niebezpieczeństwa</i>, taką bowiem nazwę nosi obraz powstały w 1852r, stanowi kwintesencję tamtejszych artystów. Łagodna gra cienia, a tuż przed nią wyraziście odcinające się blade twarze - istny fenomen w malarstwie. Cała paleta barw zdaje się odpływać w niebyt, wykorzystane są tu tylko odcienie granatu, żółci, czerwieni, bieli oraz czerni. Cóż jednak stara nam się przekazać autor? A tym bardziej; dlaczego nadał swemu obrazowi pełen takiego patosu tytuł, skoro przedstawia na nim ni mniej, ni więcej jak ludzką czułość? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Książka Kochankowie z masakrą w tle składa się z opisu kilkunastu obrazów. Są one ukazane na tyle szczegółowo, również na tle kontekstu, że czytelnik dziwi się nad własną niewiedzą. Któż w dzisiejszych czasach stara się dopasować obraz do okoliczności historycznych, jeżeli nie są to dzieła batalistyczne bądź przedstawiające znane postaci? Któż? - odpowiedzcie sobie sami. Tymczasem Maria Poprzęcka doskonale opisuje czasy, w jakich powstało dane dzieło, aby dopiero na sam koniec uderzyć w sedno problemu - jak zinterpretować malowidło?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Książka M. Poprzęckiej napisana jest językiem dość przystępnym. Z pewnością ułatwi zrozumienie opisywanych obrazów osobom nie tylko interesującym się malarstwem, ale także zwyczajnym, szarym ludziom. Jest to głębokie studium nad historią sztuki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z czystym sercem polecam <i>Kochanków z masakrą w tle</i> autorstwa Marii Poprzęckiej. Dla mnie była to miła lektura na kilka wieczorów. Z przyjemnością zagłębiałam się w tekście, by przenosić wzrok na reprodukcje zamieszczone w książce. Była to niesamowita przygoda, o jaką zamierzam pokusić się jeszcze niejeden raz. Co jakiś czas będę wracała do książki, bo jak wiadomo pamięć ludzka nie jest trwała, i już zdążyło z niej ulecieć parę cennych nazw obrazów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu STENTOR.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-48282240508614710332012-08-12T09:34:00.004+02:002012-08-12T09:48:49.373+02:00Orlando Figes- POŚLIJ CHOCIAŻ SŁOWO Opowieść o miłości i przetrwaniu w Gułagu<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://merlin.pl/Poslij-chociaz-slowo_Orlando-Figes,images_big,15,978-83-89656-79-7.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://merlin.pl/Poslij-chociaz-slowo_Orlando-Figes,images_big,15,978-83-89656-79-7.jpg" width="231" /></a></div>
<br />
<b>Autor:</b> Orlando Figes<br />
<b>Tytuł: </b>POŚLIJ CHOCIAŻ SŁOWO<br />
Opowieść o miłości i przetrwaniu w Gułagu<br />
<b>Wydawnictwo:</b> Magnum<br />
<b>Ilość stron:</b> 416<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nie jest tajemnicą, że czytelnik, jakkolwiek lubujący się w lekkich historiach, ma czasem chęć na opowieść wziętą prosto z życia. Takie opowiadania zazwyczaj są tym mocniej poruszające, że mamy świadomość, iż wydarzyły się naprawdę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Orlando Figes, historyk i pisarz brytyjski, autor <i>Szeptów</i> i <i>Tańca Nataszy</i>, powraca ze swoją najnowszą powieścią - Poślij chociaż słowo. Jego powieść jest świadectwem niezwykłej miłości, która połączyła Swietłana oraz Lwa. Rozdzieleni wojną, uwięzieniem mężczyzny w peczorskim łagrze, stalinowskim obozie pracy na dalekiej północy Związku Radzieckiego, kochankowie muszą przeżyć wiele przeciwności losu. Ten aspekt świadczy najlepiej o tym, jak wielkie uczucie połączyło przedstawicieli rosyjskiej inteligencji. Któż byłby w stanie utrzymywać korespondencję z kimś, kogo nie widział od dawna? Któż byłby w stanie niezachwianie wierzyć w powrót ukochanego, mimo wszelkich przesłanek, że został stracony na zawsze? Któż w dzisiejszych czasach mógłby tego dokonać? Odpowiedź jest jedna - nieliczni. Z tym większym animuszem podeszłam do wertowania stron ponad czterystustronicowej książki, bowiem wiedziałam, że opowieść nie jest jedynie bujdą wyssaną z palca, a zapisem życia ówczesnych mieszkańców Rosji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak to często bywa w powieściach odnoszących się do historii; miałam obawy, czy nie będzie tam nagromadzenia faktów. Niekiedy autorzy starają się upchnąć w swoim dziele jak najwięcej informacji, nie bacząc, że odbierają mu tę jedną cechę, najważniejszą być może - emocje. Powieść Orlando Figesa była idealnie wyważona; autor wspomniał o skromnych racjach żywnościowych (szczegóły życia), lecz nie zapomniał dać upust tęsknocie kłębiącej się w głównych bohaterach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Język, jakim operuje pisarz, nie jest być może najbardziej lekkim, ale nie należy przekreślać książki na wstępie tylko z tego powodu. Wbrew wszystkiemu, po pierwszych dwudziestu stronach czytelnik delikatnie przepływa przez akcję, dzieląc z postaciami życie naznaczone trudami i nadziejami. Obawiałam się, że monotonność akcji będzie dla mnie nużąca, lecz spodobało mi się, że autor nie stara się przyspieszyć wszystkiego, co dałoby efekt komiczny, bo czy życie płynie w rytmie, jaki mu narzucimy? Teraz nie wyobrażam sobie, że <i>Poślij chociaż słowo</i> mogłoby być napisane w inny sposób niż dzisiejsza forma.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Okładka książki przywodzi na myśl wędrówkę. Nieokrzesaną, pełną wyrzeczeń drogę, która choć uwodzi swym tajemniczym pięknem, może być zdradziecka. Zatem obwoluta jest całkowicie adekwatna do treści książki. Czy życie jest proste i łatwe? Czy kres jest brakiem wiary? Czy możemy liczyć na serdeczność obcych? Czy będzie nam dane choć raz, ten ostatni raz, ujrzeć oblicze drogiej osoby? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Reasumując, Poślij chociaż słowo Orlanda Figesa, niezmiernie mi się podobało. Pomimo dość specyficznego języka, łatwo zagłębić się w fabułę i poczuć to, co czuli bohaterowie. Jedyne, co nie przypadło mi do gustu, to dość ubogie opisy relacji między bohaterami. W niektórych momentach pisarz skupia się tylko na nich, a w innych, relacjonując przebieg dni w łagrach, etc., stawie je na dalszym planie. Jednakże ta książka będzie dla wielu czytelników przypowieścią o poświęceniu, wierze i stawianiu czoła trudnościom, jakkolwiek by nie przysłaniały jutra.</div>
<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<b>Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Magnum.</b></blockquote>
</div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-36886639865471481682012-07-30T09:11:00.001+02:002012-07-30T09:11:17.276+02:00Beata Wróblewska - Jabłko Apolejki<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQwy_bKLlBFJr23QV6m44fdNNOrwadwuhw2lVhqMMyUxCqRWxATEbGm-8fjjNX8Rq5cNeDdBSo3Gg-PTDeaT-mPtNkqKFERod4ILvd9_n_9dyPkchIEJ8Hmc6OCbnlceauJm4SRRkhRVA/s1600/188.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQwy_bKLlBFJr23QV6m44fdNNOrwadwuhw2lVhqMMyUxCqRWxATEbGm-8fjjNX8Rq5cNeDdBSo3Gg-PTDeaT-mPtNkqKFERod4ILvd9_n_9dyPkchIEJ8Hmc6OCbnlceauJm4SRRkhRVA/s320/188.jpg" width="205" /></a></div>
<b><br />
</b><br />
<b><br />
</b><br />
<b>Autor: </b>Beata Wróblewska<br />
<b>Tytuł:</b> Jabłko Apolejki<br />
<b>Wydawnictwo: </b>Stentor<br />
<b>Ilość stron: </b>148<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do przeczytania Jabłka Apolejki Beaty Wróblewskiej zachęciła mnie krótka wzmianka o tym, jakoby książka była nagrodzona w Konkurskie Literackim im. Astrid Lingren zorganizowanym przez fundację ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Już sama wzmianka o tym sprawiła, że powieść zyskała w moich oczach, a ja z coraz większym animuszem przystępowałam do wertowania jej stron. <em>Praca o wysokim poziomie artystycznym i etycznym</em> - jak napisano na obwolucie - zaskoczyła mnie dość krótką formą. Pomyślałam, że na 148 stronach nie sposób wykreować bohaterów na tyle dosadnie, by można było zatrzeć tę cienką granicę między światem fikcji a realnym. Myliłam się. Krótka opowieść nie dość, że dociera do czytelnika, to na dodatek sprawia wrażenie, że postaci przedstawione na jej stronach mogłyby zaraz wyjść z niej i pojawić się obok nas.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwsze, na co chciałabym zwrócić uwagę, to lekki styl, jakim operuje autorka. Nie znajdziecie tu mnóstwa archaizmów czy pełnych patosu wzmianek. Przeciwnie - książka zaskoczy was spokojną narracją, przywodzącą na myśl monolog młodych ludzi. Nic dziwnego, powieść jest przeznaczona przecież i dla dzieci, i młodzieży. Zatem ten sposób narracji jest w stu procentach zgodny z przeznaczeniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kasia, jedna z głównych bohaterek, kończy liceum. Niebawem czeka ją matura, a poznawszy nowych znajomych zaczyna z wolna zagłębiać się w inny, a jednak nie tak odległy od codziennego życia, świat. Albim, Zuzanna, Gondol oraz Kondrad - tegoroczni maturzyści ukazują swoje problemy, niesprzeczne z problemami dzisiejszych nastolatków. Co ma zrobić nieśmiała i posiadająca wadę wymowy Zuzanna? Czy wiecznie błaznujący Gondol skrywa wrażliwą duszę? Jest to wspaniałe studium naszych własnych lęków oraz problemów. Kto wie, czy dzięki <em>Jabłku Apolejki</em> nie rozwiążemy swoich bolączek?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Okładka powieści Beaty Wróblewskiej jest dość prosta, lecz to dzięki niej książka posiada swoisty klimat. Nie jest to obwoluta przerysowana, pełna mało znaczących szczegółów. To jedno - zabawka - widnieje w jej centrum. Czy nie jest to symbol odejścia od dziecięcego życia i wkroczenia w dorosłość? Czy nie jest to zmiana w życiu Kasi?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Reasumując, powieść polecam niemalże wszystkim. Zarówno starsi czytelnicy odnajdą na kartach <em>Jabłka Apolejki </em>minione lata, jak i młodsi zdołają zapatrzeć się na to, co los może im przynieść. Uważam, że powieść taka jak ta jest porównywalna do historii Siesickiej, zawsze pozostanie trwała i przez pokolenia będzie niosła te same, a jednak inaczej odbierane w zależności od czytelnika, prawdy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<strong><br /></strong></div>
<blockquote class="tr_bq">
<strong>Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu STENTOR</strong></blockquote>
</div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-92150623965664076882012-07-19T20:32:00.001+02:002012-07-19T20:32:12.246+02:00FISZKI - język niemiecki Słownictwo 1<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<b>poziom: podstawowy (A1) <br />zawartość: 1040 kartoników, MEMOBOX®, etui <br />format: FISZKI kartonowe</b><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://www.fiszki.pl/img/716/71610626.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://www.fiszki.pl/img/716/71610626.jpg" width="320" /></a>Ostatnimi czasy fiszki są coraz popularniejszą formą nauki języków. Poręczne, treściwe kartoniki pozwalają językowym adeptom na szybsze przyswojenie słownictwa, wiedzy o kulturze, a nawet - co jest zmorą dla wielu uczniów - gramatyki. Usłyszawszy o tym efektywnym sposobie nauki, postanowiłam na własnej skórze wypróbować metodę fiszek. Naukę rozpoczęłam od podstawowego słownictwa języka niemieckiego. Uczyłam się go już jakiś czas temu, ale po pewnym czasie, jak to bywa z nieużywanymi informacjami, zaczęłam zapominać niektóre trudniejsze zwroty. Przygoda z językiem niemieckim, a w istocie ze słownictwem zawartym na fiszkach wydawnictwa Cztery Głowy, na nowo sprawiła, że zafascynowałam się tym językiem. Otrzymałam także fiszki umożliwiające poznanie Niemiec. Dość szybko przyswoiłam sobie nową formułę nauki - odwracanie kartoników, spoglądanie na niemieckie słówka i polską translację, było dość prostym sposobem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Fiszki zostały podzielone na wiele kategorii; jedzenie, pogoda, praca, etc. Dzięki temu w łatwiejszy sposób przyszło mi kojarzenie kolejnych słówek z okolicznościami. O ile początkowa nauka szła mozolnie, a frustracja, że kiedyś umiałam dane słownictwo, a dziś pozostały jedynie śladowe informacje, narastała, po kilku dniach zrozumiałam, jak ważna jest nie tylko systematyczna nauka, ale również ustawiczne przypominanie słówek, które już znamy. Odkładając kartoniki do specjalnie przeznaczonemu ku temu pudełka, mogłam systematyzować wiedzę i cofać się do początków nauki, tak aby w żaden sposób nie zapomnieć poszczególnych słów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://www.fiszki.pl/img/716/71610626_2.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="227" src="http://www.fiszki.pl/img/716/71610626_2.jpg" width="320" /></a>Początkowy sceptyzm co do tej metody nauki zaczął powoli się zminiejszać, abym teraz z czystym sercem mogła polecić wam ten sposób nauki języków. Moim marzeniem jest czytanie powieści w oryginale, a dzięki <i>Słownictwu 1 Języka niemieckiego</i> Czterech Głów będę w stanie je ziścić w o wiele prostszy oraz przyjemniejszy sposób.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Reasumując, polecam czytelnikom bloga fiszki Czterech Głów. Osobiście z pewnością jeszcze nieraz będę z nimi pracowała. Wielu z was zapewne chciałoby odnajdywać się w powieściach napisanych w języku ojczystym ulubionych autorów - cóż bowiem nie fascynuje tak jak podróż między słowami powieściopisarza w oryginalnej odsłonie? Tak więc; naukę języka niemieckiego z fiszkami można zacząć nie tylko z przymusu szkolnego, lecz również mając tak niewielkie pragnienia - kto wie, czy nie przeistoczą się one w prawdziwą pasję godną germanisty?</div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<strong>Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Cztery Głowy.</strong></div>
<br /></div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-87662240140959296042012-06-03T18:49:00.001+02:002012-06-03T19:13:02.803+02:00Robyn Carr - Ulotne chwile szczęścia<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-H1f99XOX8zGOkicJCLGbrymdDHpVO9kNSfZ83d2-Q77SVgEnSfUVaXB3gBRmhhId92ZeH0XSdxHMQCsz_rkLC5wBXKrfeNYgUw2nvrX7fngsUQl_1ZinzgE7yD5dAqL_HT4G1C6gM-s/s1600/images.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-H1f99XOX8zGOkicJCLGbrymdDHpVO9kNSfZ83d2-Q77SVgEnSfUVaXB3gBRmhhId92ZeH0XSdxHMQCsz_rkLC5wBXKrfeNYgUw2nvrX7fngsUQl_1ZinzgE7yD5dAqL_HT4G1C6gM-s/s1600/images.jpeg" /></a></div>
<b><div>
</div>
</b><br />
<br />
<div>
<br /></div>
<b>Autor:</b> Rabyn Carr<br />
<b>Tytuł: </b>Ulotne chwile szczęścia<br />
<b>Wydawnictwo: </b>Mira Harlequin<br />
<b>Ilość stron: </b>336<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najnowsza wydana w Polsce powieść Robyn Carr, pisarkę, która zaczęła swoją karierę blisko 25 lat temu, od razu zwróciła moją uwagę. Lubię niekiedy sięgnąć po książkę, przy której mogę zarówno wypocząć, jak i coś sobie uświadomić. Tak się składa, że ostatnimi czasy mam większą chęć na to pierwsze, zatem, przeczuwając, że ta lektura będzie idealna, od razu po nią sięgnęłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Vanni, główna bohaterka opowieści, straciła męża. Pozostawiona wraz z dzieckiem nieprzyjaznemu losowi, nie musi polegać jedynie na własnej sile. Pomaga jej bowiem Paul, przyjaciel pary. To on jako jedna z niewielu osób słyszał płacz kobiety rozbrzmiewający w domu i to on był przy niej, gdy tego potrzebowała. Vanessa powoli uświadamia sobie, że jednak coś czuje do czarującego mężczyzny, ale zakochanych czeka wiele potyczek. Paul bowiem spodziewa się dziecka z inną kobietą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ulotne chwile szczęścia są napisane lekkim, nienużącym językiem. Jednakże, a jest to dość znaczące w całej recenzji, nie spodobało mi się, że autorka stara się ukazać czytelnikowi nieco przerysowaną wersję dziejów pary. Oczywiście, rozumiem, że miało to spełnić oczekiwania czytelniczek, aczykolwiek tu wydaje mi się to nieco przesłodzone. Niemniej, nie mogę odmówić tego, że powieściopisarka stara się zaciekawić odbiorcę już od pierwszych stron i zazwyczaj jej to wychodzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co do kreacji głównych bohaterów, to nie mam zbyt wielu uwag. Mimo to, jeśli miałabym się doszukiwać w nich jakiś skaz, to spróbowałabym pić tu do Paula. Wydawał się idealny, aż nazbyt idealny i miałam wrażenie, że a tą powierzchowną otoczką kryje się coś zupełnie innego. Z chęcią poznałabym tę postać pod zupełnie innym kątem, być może w formie opowieści o jego wcześniejszych poczynaniach. Tutaj należy zauważyć, że skoro powieść wyszła poza ramy, to jest dała mi podstawy do baczniejszego przyglądania się działaniom postaci, to coś w niej jest.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Okładka historii przypomina sielską, ciepłą atmosferę. Czy taka była w opowieści o Vanni i Matt'cie? O tym musicie przekonać się sami. Z mojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że szukałam jakiejś lekkiej, niezobowiązującej historii na wieczór i taką właśnie otrzymałam. Wspaniały sposób na zrelaksowanie się po ciężkim dniu, doprawdy, wspaniały. A tego właśnie wymagamy od niektórych książek, nieprawdaż? Zabrana do świata, w którym króluje pióro Robyn Carr, dałam się ponieść falom miłości, która, choć czasami przychodzi za późno, jest nadal tak samo wzruszająca. Owy utwór uprzytomnił mi także, że nigdy nie jest za późno, aby zacząć wszystko od nowa. Zawsze istnieje nadzieja, że damy radę rozpocząć życie, gdy zdaje się być zakończone, i że warto dążyć do spełnienia marzeń, choćby wydawały się one tak nierealne jak śnieg w epitafium gorącego lata.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<b>Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Mira.</b></blockquote>
</div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-77216794316599461042012-05-27T19:34:00.001+02:002012-05-27T19:34:13.845+02:00Dawid Kain - Punkt wyjścia<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO_KgNDb0563H2M-cQP93gMbqSFuxt8b0MrLygP0h4frc5Ljd0N4KJhCacfmrVC7CA-lG6GO1xMlc2SAlQ4O0EkE4tkqSZuMtZWBRklvyTg1z3lrbVhlXR_TgBXvt7QmbrwgTMdIjeSj4/s1600/11727725.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO_KgNDb0563H2M-cQP93gMbqSFuxt8b0MrLygP0h4frc5Ljd0N4KJhCacfmrVC7CA-lG6GO1xMlc2SAlQ4O0EkE4tkqSZuMtZWBRklvyTg1z3lrbVhlXR_TgBXvt7QmbrwgTMdIjeSj4/s320/11727725.jpg" width="204" /></a></div>
<br />
Autor: Dawid Kain<br />
Tytuł: Punkt Wyjścia<br />
Wydawnictwo: Oficynka<br />
Ilość stron: 267<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Z nazwiskiem Dawida Kaina, powieściopisarza, eseisty oraz poety, mogliśmy się spotkać przy okazji czytania powieści pt. Prawy, lewy, złamany. Dzieła jego pióra występowały także w analogii Piknik w piekle. Sięgając po książkę tego autora, miałam nadzieję na lekką, acz wymagającą od czytelnika zaangażowania, lekturę. W tej kwestii nie pomyliłam się wiele.<br />
<br />
Przyznam, że już na samym początku moją uwagę do Punktu wyjścia przywiodła okładka. Człowiek, jakby utkany z żelaznych drutów, zdawał się być zapowiedzią tego, co mogło mnie spotkać w opowieści. Zaznaczę, że spotykałam się raczej mrożących krew w żyłach opisów, tymczasem zostałam mile zaskoczona - autor potrafił dotknąć najczulszej struny czytelnika, przytaczając na przykład pomysły zawisające nad głową głównego bohatera.<br />
<br />
Narracja jest lekka, niekiedy wplatają się w nią spokojne opisy, a innym razem powieściopisarz ucieka się do bardziej ekspresywnej formy wyrażania emocji - przekleństw. Przyznam, że był to jeden z elementów książki, który nieco mnie do niej zraził. Nie lubię zbyt wielu wulgaryzmów, zwłaszcza w historiach, które mają mnie zabrać do innego świata, lecz postanowiłam potraktować ten defekt z przymróżeniem oka. Słusznie, jak się okazało, bo książka wciągnęła mnie do głębi i nie pozwoliła odetchnąć na długie, dwie godziny.<br />
<br />
O ile po pierwszych stronach odniosłam wrażenie, że jest to lekka lektura, to później zmieniłam zdanie. Za powierzchowną warstwą kryje się bowiem drugie dno - sens, który trzeba zrozumieć jedynie w wyniku głębokiej dedukcji. Jakie były motywy bohaterów? Dlaczego zachowywali się tak a nie inaczej? - na te pytania każdy czytelnik musi odpowiedzieć sobie sam, a i owe odpowiedzi będą się różniły w zależności od wrażliwości duszy odbiorcy.<br />
<br />
Nigdy wcześniej nie czytałam utworów Dawida Kaina, ale po Punkcie wyjścia pozostały same dobre odczucia. Chciałabym jeszcze raz poznać świat wykreowany przez autora, tym razem bez pośpiechu, powoli, nie pragnąc jak najrychlejszego poznania losów postaci, ale zastanawiając się nad każdym ich działaniem osobno.<br />
<br />
Reasumując, mimo że Punkt wyjścia autorstwa Dawida Kaina jest dość trudną lekturą, to myślę, że każdemu przypadnie do gustu. Czasami warto sięgać po podobne pozycje, chociażby po to, by uzmysłowić sobie, w jaki sposób odnaleźć się w rzeczywistości. Wbrew pozorom jest to trudne, co prezentuje Damian, jeden z bohaterów historii. Jest to książka dla tych, którzy nie boją się myśleć i są gotowi na poznanie losów postaci, które w gruncie rzeczy są bardzo podobne do nas samych - w każdej z nich nietrudno odnaleźć jakiś pierwiastek nam przynależny.<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<strong>Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję portalowi nakanapie.pl.</strong></blockquote>
</div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-14742824681554194162012-05-06T20:16:00.007+02:002012-05-06T20:16:52.811+02:00Oldřich Ruzicka - Skarb kapitana Williama Kidda<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw6M0VgdK_RrVIkuHDa9_pS22WejAmv8bRBYODx8FnfOmiVEgs5Uo2IGpXCgJeUuq2cHrxbo6S0ZvQh3M6rbjU-J33Vs0Y7l4YFf0aQ4BQ8vr_5mjqJIkTIWZ1htLaoFNKYfrMdkmI-VQ/s1600/189.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw6M0VgdK_RrVIkuHDa9_pS22WejAmv8bRBYODx8FnfOmiVEgs5Uo2IGpXCgJeUuq2cHrxbo6S0ZvQh3M6rbjU-J33Vs0Y7l4YFf0aQ4BQ8vr_5mjqJIkTIWZ1htLaoFNKYfrMdkmI-VQ/s320/189.jpg" width="223" /></a></div>
<br />
<b>Autor: </b>Oldřich RŮŽIČKA<br />
<b>Tytuł:</b> Skarb kapitana Williama Kidda<br />
<b>Wydawnictwo: </b>Stentor<br />
<b>Ilość stron: </b>56<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>Skarb kapitana Williama Kidda</em>, książka dość znacznego formatu, zapakowana w papierową skrzynię, od razu przyciągnęła mój wzrok. Od pewnego czasu interesuję się piractwem, toteż pomyślałam, że wraz z siostrzeńcem będę mogła oddać się niecodziennej przygodzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjS08dfu-6oLgKl6z2g1mkQZgGLjZy-EOqEJrUe2nsggpWDK5H8-7uvxGlWuF4dSWQ-V-1bLTwNqSVpqfjwhxRXUo99_G6jVZPusPWROrr2A2hU8PY8e1iWHae32v_P5SpdPR5oJDnNu7E/s1600/189_obraz_1.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjS08dfu-6oLgKl6z2g1mkQZgGLjZy-EOqEJrUe2nsggpWDK5H8-7uvxGlWuF4dSWQ-V-1bLTwNqSVpqfjwhxRXUo99_G6jVZPusPWROrr2A2hU8PY8e1iWHae32v_P5SpdPR5oJDnNu7E/s1600/189_obraz_1.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym, co od razu przyciągnęło mój wzrok, było solidne wykonanie opowieści. Nie dość, że niemal na każdej ze stron mieściła się zagadka, którą z chęcią rozwiązywaliśmy, to na dodatek każda z nich była tak skonstruowana, że należało użyć kilku elementów, czy to mapy i róży wiatrów, czy napisów na nagrobkach i sekretnego kodu. Niestety, tuż pod niektórymi łamigłówkami występowały rozwiązania. Tak bardzo rzucały się w oczy, że czytelnik bezwiednie wędrował wzrokiem ku rozwiązaniu. Myślę jednak, że dla młodszych wielbicieli przygód nie byłaby to tak wielka przeszkoda, bo to rodzic mógłby snuć historię o dziejach W. Kidda.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Opowieść jest napisana lekkim, zaciekawiającym językiem. Nie jest on tak prosty jak w bajkach, lecz o wiele bardziej obrazowy. Uważam to za bezsprzeczny atut, bo pozwala czytelnikowi lepiej wyobrazić sobie realia pirackiego życia. Dodatkowo, w ramkach zamieszczone są ciekawostki odnośnie prawdziwych piratów, którzy grasowali po europejskich morzach kilka stuleci temu. Z coraz większym zaintrygowaniem siostrzeniec śledził barwne dzieje głównych bohaterów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Postacią pierwszoplanową jest Jack Ward, wnuk Neda Warda, człowieka z załogi kapitana Wright'a. Ten zaś jako zaufany człowiek otrzymał od swego przełożonego różę wiatrów, by mógł dotrzeć do skarbu, gdy ten zostanie stracony. Aby odpowiednio ukryć przedmiot, dziadek wysyła go krewnemu na przechowanie. W tym momencie zaczyna się przygoda, podczas jakiej czytelnik będzie odkrywał wraz z bohaterami kolejne przeszkody i próbował je przekroczyć. Niejednokrotnie byłam pod wrażeniem bystrości umysłu chłopaka, który zachował zimną krew nawet w sytuacji zagrożenia. Ten młodzieniec był na tyle sympatyczną postacią, że ochoczo badałam jego historię.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Reasumując, <em>Skarb kapitana Williama Kidda</em>, autorstwa Oldřich RŮŽIČKA, przypadnie do gustu i młodszym, i tym starszym molom książkowym. Opowieść sama w sobie jest doskonałym sposobem na spędzenie wolnego czasu. Któż nie chciałby choć na parę minut unosić się na pełnym morzu? Zerkać na horyzont i rozwiązywać łamigłówki niczym młody Sherlock?</div>
<div style="text-align: justify;">
<strong><br /></strong></div>
<blockquote class="tr_bq">
<strong>Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu STENTOR.</strong></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-71992404339914842872012-05-03T21:05:00.001+02:002012-05-03T21:05:40.784+02:00Marcel Pagnol - Czas tajemnic<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw_B8TGHZDJYBKCigKf5ldu8hsaW9yGklJgKdrysOF11jKN_KwDd2nvTFg70m-T8XMAO0y_IsIRVsqrkLDhGszOO2pRkGkXoRg8vYeQvQJxizMXX0Oww3KOwfn2n97KCmP1ldta6Z6OVs/s1600/p189_max.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw_B8TGHZDJYBKCigKf5ldu8hsaW9yGklJgKdrysOF11jKN_KwDd2nvTFg70m-T8XMAO0y_IsIRVsqrkLDhGszOO2pRkGkXoRg8vYeQvQJxizMXX0Oww3KOwfn2n97KCmP1ldta6Z6OVs/s320/p189_max.jpg" width="205" /></a></div>
<br />
<b>Autor:</b> Marcel Pagnol<br />
<b>Tytuł:</b> Czas tajemnic<br />
<b>Wydawnictwo:</b> Esprit<br />
<b>Ilość stron:</b> 352<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br />
Po którąś z książek Marcela Pagnola planowałam sięgnąć od dłuższego czasu. Szczególnie dziękuję Pani Annie z wydawnictwa Esprit, dzięki której miałam przyjemność przeczytać tę pozycję, mimo że początkowo byłam pewna, że się nie uda. Cóż, powieść dotarła bardzo szybko i miałam okazję cieszyć się nią przez cztery, długie godziny.<br />
<br />
<br />
Po pierwsze, największe wrażenie zrobiła na mnie lekka, ciepła narracja, jaką Marcel Pagnol odmalowuje świat głównego bohatera. Nie było w niej pompatycznych słów ani też widocznej próby dopasowania się do slangu młodzieżowego, co zadziwiająco często wychodzi na złe autorom powieści. Tutaj miałam do czynienia z czymś naturalnym; czułam się, jakbym siedziała przed autorem i to on odkrywał przede mną swoje wspomnienia.<br />
<br />
Zwróciłam uwagę na okładkę. Początkowo myślałam, że na głębsze znaczenie, że jest to kluczowe w książce Pagnola, lecz prędko przekonałam się, iż jedynie lekko nawiązuje do fabuły. Marcel, główny bohater, poznał bowiem dziewczynę, której pozwalał się traktować na równi ze zwierzęciem, a jednak był to smak tej pierwszej miłości. Miłość przecież nie baczy na wady drugiej osoby, toteż z taką chęcią przypatrywałam się poczynaniom chłopca, że doznałam dziwnego wrażenia, iż taka sytuacja mogła rozegrać się nie tylko na stronicach utworu, ale również w rzeczywistości. To sprawiło, że <em>Czas tajemnic</em> wertowałam z wzmożoną werwą tak, jakbym wracała do moich dziecięcych lat.<br />
<br />
Chłopiec niebawem ponownie zasiądzie w szkolnej ławce, choć wypadałoby powiedzieć, że dopiero, gdyż po raz pierwszy przekroczy mury liceum. To tam nawiąże przyjaźnie, jakie nie przetrwają próby czasu, ale pozostawią po sobie miłe wspomnienia. Co najciekawsze o pozaszkolnym życiu kolegów dowie się dopiero później, gdy już stanie się statecznym młodzieńcem. Dziwne, nieprawdaż? Zobaczyłam jednakże, że i w naszym życiu jest podobnie i tu po raz kolejny w postaciach widziałam bliskich, dalszych znajomych, a nade wszystko - mnie samą.<br />
<br />
Wielokrotnie rozśmieszała mnie logika Marcela. Od jego myśli biła taka prostolinijność, że nie potrafiłam się opanować i dawałam się ponosić dziecięcym filozofiom bez ustanku.</div>
<blockquote class="tr_bq">
(<em>...) przyjaciel to nie niewolnik. </em></blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<em>- Trzy metry i dwadzieścia centymetrów (...)</em></blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<em>(...) byłem rozczarowany tym całym pomiarem, ponieważ ustalił on granicę, poza którą potwór nie mógł rosnąć w moich opowiadaniach.</em></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Reasumując, powieść polecam osobom lubującym się w sentymentalnych podróżach oraz tym, dla których powrót do dzieciństwa nie jest priorytetem, ale zechcieliby przypomnieć sobie dawne dzieje. Gwarantuję, że poczujecie się, jakbyście odwiedzili siebie samych jakiś czas temu. Książka nie tyle wciąga, co pozostawia po sobie poczucie bezpieczeństwa i to do niego ja, jako czytelniczka, wracałam raz po raz. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<strong>Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Esprit.</strong></blockquote>
</div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-12617133015492931762012-04-10T21:00:00.001+02:002012-04-10T19:21:44.594+02:00Maureen Jennings - Detektyw Murdoch: Biedny Tom już wystygł<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJL4EHgzKIAQy4TvQA83KtcBk3wFoZgIdGC39OgAU7aSrP3n7oAVculyvDDfmuxfw4WqiYd4ISTvcfXvbURCL97MlJqeyuHtUaJVyOb-wb14T1DRbkDm_V9RZZCxq_xb_cmwI_BDe-LQ0/s1600/biedny_tom.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJL4EHgzKIAQy4TvQA83KtcBk3wFoZgIdGC39OgAU7aSrP3n7oAVculyvDDfmuxfw4WqiYd4ISTvcfXvbURCL97MlJqeyuHtUaJVyOb-wb14T1DRbkDm_V9RZZCxq_xb_cmwI_BDe-LQ0/s1600/biedny_tom.jpg" /></a></div><br />
<b>Autor:</b> Maureen Jennings<br />
<b>Tytuł:</b> Detektyw Murdoch: Biedny Tom już wystygł<br />
<b>Wydawnictwo: </b>Oficynka<br />
<b>Ilość stron:</b> 356<br />
<div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Po kryminały z reguły nie sięgam dość często. Jednak czasem, gdy najdzie mnie taka ochota, potrafię przesiedzieć cały wieczór zagłębiając się w śledztwo. Tak się stało, że pewnego marcowego popołudnia poczułam, że w mojej biblioteczce wypełnionej powieściami obyczajowymi oraz fantastyką, brakuje jakiejś odmiany. Stwierdziłam zatem, że <i>Detektyw Murdoch; Biedny Tom już wystygł</i> będzie odpowiednią lekturą na pewne popołudnie. Wiele się nie pomyliłam, chociaż co do tej pozycji mam kilka obiekcji.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Po pierwsze, podobała mi się lekka narracja, jaką posługuje się autorka, Maureen Jennings. Czytelnik ma wrażenie, że jest to niewymuszona opowieść, jaką mógłby usłyszeć z ust przyjaciela i dzięki temu z wzmożoną werwą podróżuje poprzez poszczególne wątki. To, co w tym przypadku mi się podobało, z drugiej strony sprawiło, że po pewnym czasie książka zaczynała mnie nużyć i musiałam od niej na chwilę odejść, wrócić i dopiero wtedy kontynuować czytanie.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Głównym bohaterem jest Detektyw Murdoch, który rozpatruje kolejną sprawę; śmierć konsabla Wickena. Jest to rzecz na tyle intrygująca, że przy tej postaci znaleziono kartkę z następującymi słowami: "Życie bez twojej miłości jest nie do zniesienia. Wybacz mi.". Czy więc konsabl popełnił samobójstwo? A może to ktoś upozorował ten fakt? Czy była to śmierć z przypadku? Czy ofiara była dokładnie dobrana? Podczas śledztwa dowiadujemy się ciekawych informacji o rodzinie Wickena, dzięki którym możemy spojrzeć na tego bohatera w zupełnie inny sposób.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> To, co nie przypadło mi do gustu w tej pozycji, to dość wolne snucie akcji. O ile cenię sobię tę szczyptę melancholii w powieściach obyczajowych, to od kryminałów oczekuję wartkiej akcji i zaskakującego zakończenia. Nie twierdzę, że książka była nudna, bo tego z pewnością nie można zarzucić <i>Detektywowi Murdochowi</i>, który dość często mnie zaskakiwał swą spostrzegawczością, lecz czegoś mi zabrakło.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Podsumowując, tę część serii o detektywie Murdochu polecam wielbicielom kryminałów. Pomimo tego, że nie można mnie zaliczyć do ich wielbicielki, to z chęcią od czasu do czasu sięgam po podobne książki. Spotykam się wielokrotnie ze schematycznością, lecz w dziele M. Jennings nie dostrzegłam niczego takiego. Może to przez fakt, iż nieczęsto mam przyjemność sięgać po podobne pozycje? Sęk w tym, że mimo powyższych obiekcji nie można nie przyznać tej książce jednej zalety - wspaniale zapełniła mi czas i dzięki niej choć na chwilę mogłam oderwać się od szarej rzeczywistości i przeżyć coś zupełnie nowego. A tego przecież oczekujemy od dobrej książki, nieprawdaż?<br />
<br />
</div><blockquote class="tr_bq"><strong>Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wyd. Oficynka, za co serdecznie dziękuję.</strong></blockquote><blockquote align="center" class="tr_bq"><strong><span style="color: red;">Dzień 4 - Książka, która przypomina Ci o domu </span></strong></blockquote><div style="text-align: justify;">Niestety, próbowałam przedrzeć się przez półki pamięci, ale nic mi nie przyszło do głowy. Nie wiem, czy taka pozycja nie istnieje, czy po prostu jej nie pamiętam. Niemniej, jeśli kiedykolwiek sobie o niej przypomnę, to edytuję ten post i wpiszę tytuł oraz autora takiej powieści. Póki co muszę pogodzić się z tym, że jeszcze nie odnalazłam lektury, która przypominałaby mi o domu. </div></div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-13605749528817538662012-04-06T20:04:00.001+02:002012-04-08T15:26:05.030+02:00Alyson Richman - Zakochana modelka<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo1qGVhmvuvjLXem39K0wzJXROcn1Dsr8U3XbaHokWbYJ_NL9XXdh35UK_ZyUivurzXSTRrFjX9dAe4ygtsIOiZg6wkosHNI4RVohcnCTHGiJFf1ycsdxP6VOIm_HtpZ90NGNR7ZezHxY/s1600/zakochana-modelka-okl-wst3-500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo1qGVhmvuvjLXem39K0wzJXROcn1Dsr8U3XbaHokWbYJ_NL9XXdh35UK_ZyUivurzXSTRrFjX9dAe4ygtsIOiZg6wkosHNI4RVohcnCTHGiJFf1ycsdxP6VOIm_HtpZ90NGNR7ZezHxY/s1600/zakochana-modelka-okl-wst3-500.jpg" /></a></div><br />
<b>Autor: </b>Alyson Richman<br />
<b>Tytuł: </b>Zakochana modelka<br />
<b>Wydawnictwo: </b>Bukowy Las<br />
<b>Ilość stron: </b>304<br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Od kiedy ujrzałam<i> Zakochaną modelkę</i> w zapowiedziach wydawnictwa Bukowy Las, wiedziałam, że muszę przeczytać tę powieść. Bardzo sobie cenię wydania z serii o malarstwie, bo pozwalają choć w niewielkim stopniu wyobrazić sobie, jak mogliby żyć wielcy artyści. Zakochana modelka autorstwa Alyson Richman nie była pod tym względem inna - już od pierwszej strony mnie uwiodła i sprawiła, że odłożyłam naukę na dalszy plan i zagłębiłam się w dziejach młodej Marguerite.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Marguerite, córka lekarza, który z wręcz obsesyjnie wielbi swych pacjentów, malarzy, żyje we francuskiej wiosce Auvers-sur-Oise. To w to miejsce jej ojciec przeprowadził rodzinę z Paryża. Matka młodej wówczas dziewczynki nigdy nie mogła się pogodzić z tym, że nie jest w stanie zakładać wdzięcznych sukienek ani urządzać wytrawnych bankietów w tak oddalonej od miejsca jej radości miejscu. Po jej śmierci Marguerite zmuszona jest znosić humory ojca, opiekować się nim, a także tolerować obecność kobiety, którą lekarz przywiózł jako guwernantkę, a która pozostała w domu Gachetów na zawsze, oraz jej córki. Dopiero gdy bohaterka ma dwadzieścia jeden lat obie kobiety połącza wspólny sekret, a pełna romantycznych uniesień historia się rozpoczyna.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Nie mogłam nie zwrócić uwagi na lekką narrację, jaką operuje Alyson Richman. Narratorką jest córka wyżej wspomnienego lekarza, amatora malarstwa, która od pierwszej chwili, gdy ujrzała Vincenta van Gogha się w nim zakochuje. Wraz z tą postacią przeżywamy wzloty i uniesienia, bolesne pragnienie miłości oraz pierwszą przyjaźń bohaterki. To właśnie ten wątek, na równi z wątkiem van Gogh'a, spodobał mi się najbardziej. Któż by pomyślał, że osoba, którą zdaje się znamy doskonale, potrafi nas zaskoczyć, a pod powierzchownym spokojem, kryje się prawdziwa burza emocji, czar, o jaki można posądzić jedynie najszczerszych ludzi.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Jednak opowieść o Vincencie nie skupia się tylko na wątku miłosnym. Ukazuje także obłęd artysty, zdać by się mogło, że coś wręcz nieodzownego dla wielkich twórców. Mimo wszystko zadajemy sobie pytanie; co sprawiło, że w przeciągu lata, niespełna siedemdziesięciu dni, malarz stworzył liczbę obrazów przekraczającą najśmielsze przypuszczenia? Czy to przez podejrzane nalewki przyrządzane przez ojca ukochanej artysty? A może to wpływ muzy malarza, Marguerite?</div><blockquote class="tr_bq"><i>Artyści są wrażliwi, Marguerite (...) Malarze chyba najbardziej. Rzeźbiarz może znaleźć ukojenie w glinie. Może zatopić w niej palce i przenieść swoje frustracje na ziemię i błoto. Tymczasem malarz... ten ma dużo bardziej żmudne zadanie... musi zawsze walczyć z robieżnością między swoją wizją a tym, co na płótnie.</i></blockquote><div style="text-align: justify;"> Reasumując, mnie powieść pt. <i>Zakochana modelka</i> bardzo się spodobała. Liczyłam co prawda na nieco rozleglejszy wątek między Marguerite a córką guwernantki, ale poza tym niewielkim szkopułem nie mam książce nic do zarzucenia. Tę pozycję czyta się lekko, nie zachłystując słowami, a płynąc ich spokojnym rytmem. Jestem pewna, że i wy poczujecie zapach terpentyny, drżące dłonie, przywykłe do dzierżenia pędzla, po raz pierwszy uchwycające coś tak pięknego - miłość.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><blockquote class="tr_bq"><b>Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wyd. Bukowy Las, za co serdecznie dziękuję.</b></blockquote><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"> <span style="color: red;"><strong>Dzień 3 - Książka, która Cię kompletnie zaskoczyła</strong></span></div><div style="text-align: center;"><span style="color: red;"><strong><br />
</strong></span></div><div style="text-align: justify;">Co najciekawsze, najbardziej zaskoczyła mnie Sienkiewiczowska <em>Trylogia</em>. Nigdy nie przypuszczałam, mając na względzie nudny tok narracji <em>Krzyżaków</em>, że jakaś powieść tego autora prócz W pustyni i w puszczy, tak mnie uwiedzie. O bohaterach <em>Ogniem i mieczem, Potopu</em> oraz <em>Pana Wołodyjowskiego</em> mogłabym się rozwodzić bez końca, a same potyczki i te słowne, i na miecze, już na zawsze pozostaną w mojej pamięci.<span style="color: red;"><strong><br />
</strong></span></div></div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-29399251106089407992012-04-05T20:40:00.001+02:002012-04-05T20:41:00.422+02:0030 dni z książkami (2)<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><div style="text-align: center;"><span style="color: red;"><b>Dzień 2 - Książka, którą lubisz najmniej</b></span></div><div style="text-align: center;"><span style="color: red;"><b><br />
</b></span></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOE6RZ_Ga0lWlziv8kHn5u3v-l1iMVNhNlnZzzNDEEg7ADvD2dGB382oqYcXlqCpB27ftLPsLmUO1MU-NPIM4Z6bt9BuxeX4fxmG48LFWi680CptcQuXjXg3QCs0ovuzA0Jnaps5oaErU/s1600/347.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOE6RZ_Ga0lWlziv8kHn5u3v-l1iMVNhNlnZzzNDEEg7ADvD2dGB382oqYcXlqCpB27ftLPsLmUO1MU-NPIM4Z6bt9BuxeX4fxmG48LFWi680CptcQuXjXg3QCs0ovuzA0Jnaps5oaErU/s1600/347.jpeg" /></a><span style="font-size: large;">O</span> ile poprzednio trudno było mi zadecydować, którą książkę lubię nabardziej, to nie potrafię sobie przypomnieć, jaka wywarła na mnie najgorsze wrażenie. Czytałam, że komuś nie przypadła do gustu powieść H. Sienkiewicza <i>Krzyżacy</i> i muszę przyznać, że także mi, jako wielbicielce literatury historycznej, nie do końca przypadła do gustu. Coś jednak sprawia, że nie mogę jej postawić na miejscu książki, którą lubię najmniej. <span style="color: red;"><b><br />
</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;"><br />
</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: large;">P</span>atrząc na lektury przeczytane przeze mnie rok temu, jestem w stanie powiedzieć, że to <i>Czystopisowi </i>Siergieja Łukjanienki przypada to miejsce. Sam pomysł w miarę mi się podobał, za to podczas wertowania stronic miałam wrażenie, że czytam coś wymuszonego, coś, co nie zostało napisane przy pomocy natchnienia, ale dla tego, że musiało powstać. Nie wiem, czy inni odnieśli podobne wrażenia, bo wielokrotnie spotykałam się z podzielonymi opiniami, ale to właśnie ta pozycja mnie nie zachwyciła i po dziś dzień jestem pewna, że nie dałabym rady sięgnąć po nią raz jeszcze i znaleźć ukojenia między wydarzeniami opisanymi przez autora.</div></div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-70856428988130750742012-04-04T18:47:00.002+02:002012-04-04T18:49:22.451+02:0030 dni z książkami (1)<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-size: large;">K</span></b>iedy zobaczyłam na blogu <a href="http://prowincjonalnenauczycielstwo.blogspot.com/2012/04/30-dni-z-ksiazkami-1.html#comment-form">Prowincjonalnej Nauczycielki </a> nowe wyzwanie, od razu wiedziałam, że muszę wziąć w nim udział, co jest samo w sobie dziwne, bo zazwyczaj jakbym nie chciała sprostać podjętej rozgrywce, to przegrywam z kretesem czy to na początku, czy w środku czytania. Teraz jednak mam nadzieję, że sprostam temu, bo muszę przyznać, że dzięki 30 dniom z książkami zdołam choć w niewielkim stopniu uporządkować książki, jakie wywarły na mnie określone wrażenie, na odpowiednim miejscu. Tak też... zaczynamy? Życzcie mi powodzenia w pokonaniu lenistwa.<b><span style="color: red;"><br />
</span></b></div><div style="text-align: left;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><b><span style="color: red;">Dzień 1 - ulubiona książka</span></b></div><div style="text-align: center;"><b><span style="color: red;"><br />
</span></b></div><div style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggUyi4Kb22fCvBrrPgPrQZEIdIwweJ4A3k0xYadsRCzYlbhVtc7Qf6gLcv56PQAyzx-FZ6pTZ4S3hDTXH1ZArbCjhyphenhyphenRRPpHNJYSetMPpBt-VXHBdt6EWAlmYWxVix3KUvhRgOkdHU-ZaI/s1600/wzgorza1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggUyi4Kb22fCvBrrPgPrQZEIdIwweJ4A3k0xYadsRCzYlbhVtc7Qf6gLcv56PQAyzx-FZ6pTZ4S3hDTXH1ZArbCjhyphenhyphenRRPpHNJYSetMPpBt-VXHBdt6EWAlmYWxVix3KUvhRgOkdHU-ZaI/s1600/wzgorza1.jpg" /></a><b><span style="font-size: large;">N</span></b>ajtrudniejsze pytanie, a uplasowało się na samym początku. Cóż, myślę, że moją ulubioną książką są <i>Wichrowe wzgórza </i>E. Bronte. Ilekroć nie brałabym do rąk tej powieści, odnajduję w niej coś nowego; czy są to motywy postępowania bohaterów, czy ich miłość zasnuta widmem obyczajów, czy wręcz sprzeczne namiętności. Jeszcze przed przeczytaniem tej pozycji miałam co do niej same obiekcje. Byłam wręcz pewna, że to kolejny romans, który nie wniesie nic nowego do mojego życia, a tymczasem <i>Wichrowe wzgórza</i> pozwoliły mi zrozumieć, że najszczersza miłość nie zawsze musi doczekać spełnienia, a nasz los nie zależy od nas samych, lecz od obyczajów, jakie pętają nam dłonie.<span style="color: red;"><i><br />
</i></span></div><div style="text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7U5YTev6Z3X2Ixaj1hU492zW5zuTQsZ07gx-qHWhtPjo_uz60rMxfbPY-6EK7HeUyvn5abAzkkQbCjx66qiaHGIXEiYWqTyaAKlZJzHXNT5egs-jX1-KGi2xk2ExsHiFt0xLFFF_9SCM/s1600/wzgorza2.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7U5YTev6Z3X2Ixaj1hU492zW5zuTQsZ07gx-qHWhtPjo_uz60rMxfbPY-6EK7HeUyvn5abAzkkQbCjx66qiaHGIXEiYWqTyaAKlZJzHXNT5egs-jX1-KGi2xk2ExsHiFt0xLFFF_9SCM/s1600/wzgorza2.jpg" /></a><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div><blockquote class="tr_bq">"Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, nie miałabym z nim po prostu nic wspólnego."*</blockquote><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWeLda4ZE-P0bB4ALFrBxxTrWOdznSiaF4k3bkBpTNvuWDfQ_y3ZrRmrlJ2aQ6g11tlkCuX7xIwuOafF4QWpwiryLv4gJimpHkZzhOdqRsH3jC9HxdCt1dC_NdpBrdoCPPHi-c6k02-3k/s1600/wzgorza6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWeLda4ZE-P0bB4ALFrBxxTrWOdznSiaF4k3bkBpTNvuWDfQ_y3ZrRmrlJ2aQ6g11tlkCuX7xIwuOafF4QWpwiryLv4gJimpHkZzhOdqRsH3jC9HxdCt1dC_NdpBrdoCPPHi-c6k02-3k/s1600/wzgorza6.jpg" /></a></div><blockquote class="tr_bq">"Moja miłość do Lintona jest jak liście w lesie. Czas ją zmieni. Moja miłość do Heathcliffa jest jak wiecznotrwała ziemia pod stopami - nie przykuwa uwagi swym pięknem, ale jest niezbędna do życia. Ja i Heathcliff to jedno..."*</blockquote><blockquote class="tr_bq"> "Rozsądny człowiek powinien poprzestawać na towarzystwie swej własnej osoby."*</blockquote><br />
* cytaty pochodzą z <i>Wichrowych wzgórz </i>E. Bronte</div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-71128024963581913012012-04-01T14:12:00.000+02:002012-04-01T14:12:57.299+02:00R. Gordon & B. Williams - Tunele<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiT5JjRiush6OcnN5inyF4FzuG_4o50TdKA6lpFQgjMa9KFAYHI_AvZ1gcN0ezzgefOGSLAA74FX3vspvMYA-WpnOo1I7X7XUA47x6PPlaZuDKRp4K0uG3LpJP4Kee_P1p9s5qSLtSpjrU/s1600/roderick+brian+tunele.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiT5JjRiush6OcnN5inyF4FzuG_4o50TdKA6lpFQgjMa9KFAYHI_AvZ1gcN0ezzgefOGSLAA74FX3vspvMYA-WpnOo1I7X7XUA47x6PPlaZuDKRp4K0uG3LpJP4Kee_P1p9s5qSLtSpjrU/s320/roderick+brian+tunele.jpg" width="207" /></a></div><br />
<br />
<b>Autor:</b> R. Gordon & B. Williams<br />
<b>Tytuł:</b> Tunele<br />
<b>Wydawnictwo: </b>Wilga<br />
<b>Ilość stron: </b>496<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">O serii <i>Tunele</i>, napisanej przez dwóch znajomych - Roderick'a Gordona i Briana Williams'a - słyszałam wielokrotnie. Bardziej lub mniej opinie przeplatały się w tak intensywnym stopniu, że w końcu sama postanowiłam sięgnąć po pierwszą część ów dzieła. O ile na samym początku odstraszył mnie napis na obwolucie: "Nowy bestseller (...) odkrywcy Harry'ego Pottera" - nie lubię, gdy często porównuje się książki do znanych wszyskim powieści, bo już na starcie mam wrażenie, że nowa pozycja nie zdoła dorównać poprzedniej - to później sprawa potoczyła się bardzo szybko.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><i>Tunele</i> znamieniują się na tyle wartką akcją, że od samego początku, przez środek książki, aż po jej zakończenie siedziałam jak na szpilkach. Nie wiem, co było tego przyczyną, ale zaczęłam utożsamiać się z głównym bohaterem - Willem, synem archeologa. Nigdy wcześniej nie czułam, że jestem w stanie przenieść się tak płynnie ze świata rzeczywistego do świata wyobraźni. Co więcej, książka została napisana w taki sposób, że czasem można było się zastanowić, czy naprawdę nie ma podziemnego świata, czy nie możemy przenieść się do innego miejsca, innej wręcz rzeczywistości, tylko za pośrednictwem tunelu?</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Swoją przygodę rozpoczynamy wraz z Willem oraz jego ojcem, archeologiem, dokrotem Burrowsem. Od pierwszej strony toważyszą nam niesamowite emocje; nie dość, że kompani dotarli do podziemnej stacji, to jeszcze zaczynają sobie uświadamiać, że gdzieś dalej może istnieć coś więcej, coś przepełnione tajemniczymi mocami, coś, co pragnie wydostać się na powierzchnię. Od tego czasu nic w życiu wybitnego mężczyzny, jego dość apodyktycznej małżonki, a także rodzeństwa nie jest takie jak było wcześniej. Will schodzi do podziemi i od tamtej pory nic, w co wcześniej wierzył nie jest prawdą. Odkrywając świat, o jakim do tej pory nie miał pojęcia, pojmuje, że jest z nim związany bardziej niżby tego pragnął.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">R. Gordon i B. Williams stworzyli tak przekonujące dzieło, że nie tylko młodzież, do której jest skierowana ta seria odnajdzie w niej coś dla siebie. Miałam okazję rozmawiać z dorosłą osobą, która z niemniejszym podekscytowaniem czekała na kolejne części przygód Willa i jego kompana. Z pewnością ten fakt doskonale świadczy, jak dobrą pozycją są <i>Tunele</i>.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Podsumowując, <i>Tunele</i> do reszty podbiły moje serce. Początkowo dość sceptycznie podchodziłam i do twórczości obu autorów, nie byłam bowiem pewna, czy pisarze będą w stanie dogadać się na tyle, aby seria nie była mieszaniną własnych wizji, często antagonistycznych, ale pokonałam swój lęk już po dwóch rozdziałach. Ta seria może przypaść do gustu i miłośnikom fantasy, i gustującym w powieściach młodzieżowych.</div><blockquote class="tr_bq"><strong><br />
</strong></blockquote><blockquote class="tr_bq"><strong>Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wyd. </strong><a href="http://www.wilga.com.pl/index.php"><strong>Wilga</strong></a><strong>, za co serdecznie dziękuję.</strong></blockquote></div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-35079027006614017782012-03-20T18:00:00.000+01:002012-03-20T18:00:02.902+01:00Gregor Dallas - Zatruty pokój<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4CTM6KKkPMiGAn-lxFFug3jUdpy5dcQKfqLuATAR6hP85opUNzYHwL18OkT_3RWLk4jVIWlPhbJnmxmFTStwTg2mH6R12On2CUNGktaOxumK-LR2P8kNUf8G3ntDy8rwpey2-JwOeqdI/s1600/zatruty-pokoj-1945-wojna-ktora-sie-nie-skonczyla_gregor-dallas-99903538349_978-83-62478-28-6_600.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4CTM6KKkPMiGAn-lxFFug3jUdpy5dcQKfqLuATAR6hP85opUNzYHwL18OkT_3RWLk4jVIWlPhbJnmxmFTStwTg2mH6R12On2CUNGktaOxumK-LR2P8kNUf8G3ntDy8rwpey2-JwOeqdI/s320/zatruty-pokoj-1945-wojna-ktora-sie-nie-skonczyla_gregor-dallas-99903538349_978-83-62478-28-6_600.jpg" width="202" /></a></div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4CTM6KKkPMiGAn-lxFFug3jUdpy5dcQKfqLuATAR6hP85opUNzYHwL18OkT_3RWLk4jVIWlPhbJnmxmFTStwTg2mH6R12On2CUNGktaOxumK-LR2P8kNUf8G3ntDy8rwpey2-JwOeqdI/s1600/zatruty-pokoj-1945-wojna-ktora-sie-nie-skonczyla_gregor-dallas-99903538349_978-83-62478-28-6_600.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br />
</a><br />
<b>Autor: </b>Gregor Dallas<br />
<b>Tytuł:</b> Zatruty pokój<br />
<b>Wydawnictwo:</b> Bukowy Las<br />
<b>Ilość stron:</b> 760<br />
<div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> <em>Zatruty pokój</em> Gregora Dallasa należy do powieści historycznych. Niezmiernie cenię sobie ten gatunek nie tylko za rzeczowość, ukazanie w odpowiednich barwach minionych wydarzeń, lecz także z walorów czysto egoistycznych. Uwielbiam zagrzebywać dzieje historyczne i przechowywać je w pamięci niczym ukochany skarb. Dlatego też z rosnącym entuzjazmem sięgnęłam po dzieło Gregora Dallasa. Sam autor we wstępie przyznaje, ze stworzenie tak obszernej rozprawy zajęło mu aż cztery lata. Wiem, iż nie jest to rekord w pisaniu traktatów historycznych, ale już sam ten fakt doskonale przemawia za tym, z jak wielkim zaabsorbowaniem Gregor Dallas podchodził do przedstawienia czytelnikom (bardziej zainteresowanym lub mniej) lat, które dla każdego z nas pozostaną piętnem smutku, a zarazem zwycięstwa. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Podobało mi się, że autor <em>Zatrutego pokoju</em> nie koncentrował się tylko i wyłącznie na wydarzeniach w jednym kraju. Akcja bowiem rozgrywa się w kilku miejscach; m.in. Polsce, Niemczech, Francji. Uważam, że dzięki temu w lepszy sposób potrafiłam sobie uprzytomnić, jak bardzo różniła się II Wojna Światowa w poszczególnych miejscach na globie, a jednocześnie jak podobne nadzieje żywili ludzie. Coż mogło zaprzątać ich umysły? Chęć podjęcia walki? Kapitulacji? Czy może pragnienie spokojnej śmierci, zdala od trudów wojennych? Miłym dodatkiem, pozwalającym na wyobrażenie sobie w większym stopniu, jak prezentowało się życie w tamtych czasach były zdjęcia. Jedno z nich - ukazujące ludzi oczekujących na ziemniaki wydawane w 1945 w Berlinie - zadziwiająco mnie wzruszyło. Pokazane twarze ludzi z nadwątloną nadzieją i radością stały mi się bliskie, jakbym co dzień dostrzegała kobiety maszerujące po pożywienie, z tym, że teraz poszukujemy innych aspektów życia - czy duchowych? - osądźcie sami.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Wertując strony opasłego tomu pt. <em>Zatruty pokój </em>nie mogłam nie zauważyć, że autor wręcz uwielbia historię. To zainteresowanie dziejami świata wręcz emanuje z każdego słowa i sprawia, że czytelnik ma ochotę wraz z nim zanurzyć się w opowieść o minionych latach, o przyczynach i skutkach, które mimo iż znane, pozwalają się odkrywać raz po raz w nowym świetle. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Za dodatkowy atut powieści śmiem uważać wyczerpujący wywód G. Dallasa. Książka nie pozostawia czytelnika z milionem pytań, lecz wyjaśnia je cierpilie. Dzieje się to zupełnie jakby autor miał świadomość, o co może pytać postronna osoba, i wydedukował, o czym należałoby jeszcze wspomnieć.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Reasumując, mnie osobiście bardzo sposobał się <em>Zatruty pokój</em>. Nie bez przyczyny sięgnęłam właśnie po tę a nie inną lekturę. Wiele osób jest z historią na bakier, lecz czy nie warto przełamać się choć raz i wziąć w dłonie pozycję zdaje się obowiązkową? O II WŚ wiemy przecież najwięcej, a jeśli tylko mamy możliwość poszerzania wiedzy i to w dość przystępnej formie, powinniśmy korzystać z tego, co zostawiła nam historia i ludzie, którym chce się rozwiązywać raz po raz jej zagadki. Jednym słowem: gorąco polecam tę pozycję!<br />
<br />
</div><blockquote class="tr_bq"><strong>Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wyd. Bukowy Las, za co serdecznie dziękuję.</strong></blockquote></div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-59452724668372063682012-03-17T11:22:00.000+01:002012-03-17T11:22:50.877+01:00John Milton - Raj utracony<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5BvQJvQdikqCVQFSPUEDhYi2uLEKUBWLGw8VGC6UEPvztqtrL-0_otNsooNSK3tB4QlcqORdDM4T9PuDxtE4IHchGsCTDo1kkZabE_rSlcYgHcQ1loVVtKkyUhOWvt9HdVR05uRvNx2U/s1600/Raj_utracony_k.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5BvQJvQdikqCVQFSPUEDhYi2uLEKUBWLGw8VGC6UEPvztqtrL-0_otNsooNSK3tB4QlcqORdDM4T9PuDxtE4IHchGsCTDo1kkZabE_rSlcYgHcQ1loVVtKkyUhOWvt9HdVR05uRvNx2U/s320/Raj_utracony_k.jpg" width="189" /></a><strong>Autor: </strong>John Milton</div><div><strong>Tytuł:</strong> Raj utracony</div><div><strong>Wydawnictwo: </strong>Zielona Sowa</div><div><strong>Ilość stron: </strong>440</div><br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><em> Raj utracony</em> autorstwa Johna Miltona to kolejna pozycja z serii Arcydzieł Literatury Światowej Zielonej Sowy, którą miałam przyjemność przeczytać. Na obwolucie zamieszczono informację, że Milon od początku swej twórczości marzył o dziele takim jak <em>Raj utracony</em>. Niezaprzeczalnie to właśnie dzięki temu dramatowi wiele czytelników może zapoznać się z niebywałym talentem pisarza. Miltonowskie dzieło było i nadal jest czytane zarówno przez prostych ludzi, jak i erudytów. Co zatem sprawiło, że utwór wciąż zdobywa nowych wielbicieli? Nie można tego określić jednoznacznie, lecz jedno trzeba przyznać Milotnowi - dokonał czegoś, o czym bezustannie marzą pisarze, także i ci pławiący się w sławie tymczasowej.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><em><br />
</em></div><div style="text-align: justify;"><em> Raj utracony</em> traktuje o <em>powstaniu świata, pochodzeniu dobra i zła</em> - jak czytamy na obwolucie. W rzeczywistości jest to poruszająca literatura, przez którą nie przejdziemy bezwolnie i nie zapomnimy o niej po paru tygodniach. Dramat Miltona będzie obecny w każdej sekundzie naszego życia, gdy zaczniemy zastanawiać się, jak wyglądałoby to, gdyby Adam i Ewa postąpili inaczej. Jaki byłby świat? Otóż, tu pozostaje nam kwestia dyskusyjna. Czy utopia jest idealna? Zapewne nie, przecież bez poznania cierpienia człowiek nie jest w stanie odczuć szczęścia całym sobą. <em><br />
</em></div><blockquote class="tr_bq"><em>Gdziekolwiek zwrócę lot, tam czekać będzie</em><em><br />
</em></blockquote><blockquote class="tr_bq"><em>Gniew nieskończony, nieskończona rozpacz!</em><em><br />
</em></blockquote><blockquote class="tr_bq"><em>Gdziekolwiek zwrócę lot, tam wszędzie piekło.</em><em><br />
</em></blockquote><blockquote class="tr_bq"><em>Piekło jest we mnie, a na dnie otchłani</em><em><br />
</em></blockquote><blockquote class="tr_bq"><em>Głębsza, ziejąca czeluść się otwarła,</em><em><br />
</em></blockquote><blockquote class="tr_bq"><em>Przy której piekło dręczące jest niebem.</em></blockquote><div style="text-align: justify;"> Najbardziej podobał mi się dobór środków językowych. Sprawiają one, że dzieło Miltona jest nie tylko opowieścią o upadku pierwszych ludzi, lecz także wybitnym świadectwem geniuszu pisarza. Niekiedy tylko miałam wrażenie, że twórca sam gubi się w swych domysłach, brodzi w poszukiwaniu prawdy i nie potrafi stanąć w jej obliczu, chociaż jest tak blisko. Zapewne jest to sposób ukazania zagubienia człowieka zarówno wcześniej, jak i teraz.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Niezmiernie przypadło mi do gustu tłumaczenie Macieja Słomczyńskiego. Wiele razy bywało tak, że wybitne dzieła jak<em> Romeo i Julia</em> były przekładane z języka ojczystego w lepszy bądź gorszy sposób. Wśród dzieł ponadczasowych rzecz ma się tak, że trudno oddać barwę języka, jakim posługiwano się w dawnych czasach, ukazać kunszt rymów, a przy tym nie zgubić głównego sensu utworu. Maciejowi Słomczyńskiemu udało się połączyć te wszystkie elementy ze sobą taki sposób, aby <em>Raj utracony</em>, mimo iż nie czytany w oryginale wciąż potrafił zachwycić i sprawić, że czytelnik zapomni o świecie dokoła, byleby tylko dać się porwać w wir tragimelancholijnych wydarzeń.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Reasumując, <em>Raj utracony</em> Johna Miltona, polecam nie tylko osobom interesującym się stworzeniem świata, nie tylko tym, którzy oczekują od dzieła ukazania geniuszu literackiego. Jak wspomniałam na samym początku dramat Miltona trafi absolutnie do każdeg; począwszy od warstw nie przywiązujących zbyt wielkiej wagi do religii, po tych, dla których Bóg jest najwznioślejszą potęgą. Mnie osobliście niezmiernie przypadła do gustu narracja, nieco patetyczny styl (w takich się lubuję), a także masa środków artystycznych połączonych w tak kunsztowny sposób, że nie zdawały się być przypadkowo ułożonymi słowami w czasie artystycznej burzy, ale głęboką zadumą nad wymową każdego zdania.</div><blockquote class="tr_bq"><strong><br />
</strong></blockquote><blockquote class="tr_bq"><strong>Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wyd. Zielona Sowa, za co serdecznie dziękuję.</strong></blockquote></div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-2131308820527339212012-03-03T20:12:00.005+01:002012-03-03T20:17:50.391+01:00Rachel Ward - Numery. Przyszłość<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjL86obB-CrUHXBiBK1FefJ97pO91Uz6iIdNom-2ddfTgo_Pdjw2uV7-9Sebigw4HIfu5mRhfbWmv5n3F2wU6UPts54qyB9rdzBgjt7TadZ_ZyXFRPNC8TDYkKbj8WfxH5U8mCp_Uj-8o/s1600/numery3.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjL86obB-CrUHXBiBK1FefJ97pO91Uz6iIdNom-2ddfTgo_Pdjw2uV7-9Sebigw4HIfu5mRhfbWmv5n3F2wU6UPts54qyB9rdzBgjt7TadZ_ZyXFRPNC8TDYkKbj8WfxH5U8mCp_Uj-8o/s320/numery3.jpg" width="209" /></a></div><b>Autor: </b>Rachel Ward<br />
<b>Tytuł:</b> Numery. Przyszłość<br />
<b>Wydawnictwo:</b> Wilga<br />
<b>Ilość stron:</b> 279<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> <i>Numery. Przyszłość</i>, ostatnia część trylogii Rachel Ward, zdobywczyni przychylnej opinii wśród młodzieży, z pewnością zadziwi wielu czytelników. Sięgając po tę część prozy pani Ward spodziewałam się, że zupełnie jak w drugiej, miejsce starych bohaterów zajmą zupełnie nowi. Tak się nie stało - w Przyszłości mamy do czynienia z postaciami dobrze nam znanymi z kontynuacji, tj. z Mią, Sarą oraz Adamem. Przyznam, że było to dosyć miłym zaskoczeniem, bo przypadli mi oni do gustu już jakiś czas temu.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> To, co rzuciło mi się w oczy już po przeczytaniu pierwszego zdania, to dojrzałość bohaterów. Być może nie wszyscy to zauważą na pierwszy rzut oka, lecz i Adam, i Sara zdołali odnaleźć w swoim życiu, mimo że narażonym nadal na rozmaite niebezpieczeństwa, złoty środek. Stają się dla siebie oparciem, choć raz czy dwa przyszło mi obserwować rodzące się między nimi niesnaski.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Nie przypuszczałam, że mniej wartka akcja niż w pozostałych częściach, jeszcze bardziej przypadnie mi do gustu. Przez pewien czas miałam złudne poczucie, że już kiedyś czytałam coś podobnego. Musiało to być jednak tylko przywidzenie, bo zazwyczaj nie sięgam po tego typu lektury, co dostarcza kolejnych dowodów na to, w jaki sposób <i>Numery </i>oddziałują na czytelnika - wprost nie sposób się od nich oderwać. I o ile przez pierwsze dwadzieścia stron wertowałam opieszale, to później doszłam do tego samego etapu, co w poprzednich odsłonach trylogii, innymi słowy tak dalece zainteresowałam się akcją, że nie zwróciłam uwagi na bieg wskazówek zegara.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> W <i>Numerach. Przyszłości</i> możemy obserować dalsze życie Adama. Przyszłość jednak nie maluje się w tak optymistycznych barwach, jakbyśmy chcieli. Chłopak ledwie stracił babcię (nastąpiło to w poprzednim tomie) i poznał nową, tajemniczą moc (umiejętność zmiany daty śmierci przez Mię, co było wytłuszczone w minionej części), a już musi się zmierzyć z nowymi przeciwnościami losu. Teraz jest inaczej, bowiem ma przy sobie bliską duszę, ale czy to sprawia, że przestał odczuwać strach? Tego możecie się dowiedzieć dopiero po przeczytaniu powieści, bo nie chcę odbierać wam radości, jaka zapewne będzie wam towarzyszyła przy odkrywaniu kolejnych struktur okalających główny wątek.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Pisarka ma na tyle lekkie pióro, że jej książki przypadną do gustu czytelnikom szukającym lekkiej, ożywczej lektury na wieczór, jak i młodzieży, która pośród stronic pragnie poznać świat, o jakim im się nie śniło. Któż choć raz nie wyobrażał sobie, jak będzie w przyszłości? Otóż, wszystkim chyba przeszło to przez myśl. Jeśli więc chcecie poznać wizję świata w 2029 roku, to sięgnijcie po dzieło Rachel Ward. Mnie osobiście jedno nie przypadło do gustu - niewielka ilość opisów, ale skoro tę pozycję ustawimy na półce dla młodzieży, to jestem w stanie zrozumieć tak niewielką ilość motywów statycznych. Lecz skoro wzięłam do rąk opowieść o losach Adama po to, by się zrelaksować po dniu pełnym nauki, to nie mam już na co zwrócić negatywnej uwagi. Nie pozostaje wam zatem nic innego, jak samemu dobyć książki i przekonać się, czy moje wrażenia są podobne do waszych. Któż wie, czy po skończonej trylogii nie usiądziecie i nie zapytacie siebie: Cóż, może tak faktycznie będzie wyglądała przyszłość...?<br />
<b><br />
</b></div><blockquote class="tr_bq"><b>Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wyd. Wilga, za co serdecznie dziękuję.</b></blockquote></div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-75781018429726942872012-02-18T19:54:00.000+01:002012-02-18T19:54:39.451+01:00Maggie Stiefvater - Drżenie<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhls2O43JgNznexWB3KmfHfF0XtUq9Rs2t-wJV07LWmzw_cCj0a9jeyvPwGZQ0S_iXEPtWuKUHiRvAdkdXs3BerkzZo9oJgJ3kuJnEz_GMdh8aj9PpjXIBafkkNmRHyKKui_2a_RAfRtgY/s1600/drzenie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhls2O43JgNznexWB3KmfHfF0XtUq9Rs2t-wJV07LWmzw_cCj0a9jeyvPwGZQ0S_iXEPtWuKUHiRvAdkdXs3BerkzZo9oJgJ3kuJnEz_GMdh8aj9PpjXIBafkkNmRHyKKui_2a_RAfRtgY/s320/drzenie.jpg" width="210" /></a></div><b>Autor: </b>Maggie Stiefvater<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhls2O43JgNznexWB3KmfHfF0XtUq9Rs2t-wJV07LWmzw_cCj0a9jeyvPwGZQ0S_iXEPtWuKUHiRvAdkdXs3BerkzZo9oJgJ3kuJnEz_GMdh8aj9PpjXIBafkkNmRHyKKui_2a_RAfRtgY/s1600/drzenie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"></a><b>Tytuł:</b> Drżenie<br />
<b>Wydawnictwo:</b> Wilga<br />
<b>Ilość stron:</b> 440<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Zachęcona niezliczonymi opiniami na temat dzieła Maggie Stiefvater, określanego mianem bestsellera <i>New York Timesa</i>, postanowiłam na własnej skórze przekonać się, czy opowieść, jaką pisarka przedstawia w <i>Drżeniu</i> jest rzeczywiście warta tego, co o niej mówią.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Zerkając na okładkę, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że będzie to historia zupełnie inna niż wszystkie. Już sam fakt, że główny plan zajmuje czerwona parasolka, sprawił, że z rosnącym podekscytowaniem otworzyłam książkę, zerkając mimowolnie na dedykację autorki. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału nieco się zdziwiłam, że powieść jest podzielona na tak krótkie części. Wszak lubuję się w rozległej akcji, mnóstwie słów nagromadzonych małym drukiem, a jednak po pewnym czasie przyzwyczaiłam się do tego sposobu snucia historii i musiałam przyznać, że bezsprzecznie autorka dynamizuje w ten sposób wydarzenia.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Na pierwszy plan wysunęło mi się to, że ani Grace, ani Sam, nie koncentrują się jedynie na powierzchowności, jak to często bywa w powieściach przeznaczonych dla młodzieży, lecz starają się również dotknąć sfery duchowej, mówiąc o tym, co czuli. Nie sądzę, że jest to wada, ani że spowalnia w pewnym stopniu rozwój fabuły, a wręcz przeciwnie - stanowi to zaletę, bo pozwala wczuć się w sytuację bohatera. Biegnąc wzrokiem z jednego krańca strony do drugiego, nie zdołałam nie dostrzec mnóstwa potoczyzmów występujących w <i>Drżeniu</i>. Jest to zapewne celowa próba ukazania młodego wieku postaci oraz otoczenia, w którym rozgrywaja się ich przygoda, lecz nie przypadło mi to zbyt do gustu, co prawdopodobnie odnajdzie uznanie w oczach innych czytelników - widać przecież, że Maggie Stiefvater starała się uczynić swój utwór realistycznym.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Grace, główna bohaterka Drżenia, zadziwiająco szybko przypadła mi do gustu. Niekiedy czułam irytację jej zachowaniem, ale często doszukiwałam się w jej wypowiedziach pewnych mądrości oraz dopiero kształtującej się duszy dziewczyny. Przyznam śmiało, że to śledzenie opowieści z jej punktu widzenia sprawiało mi największą przyjemność, bo nie dość, że wczuwałam się w rolę bezbronnej córki, która szuka ukojenia w snach o złotookim wilku, kiedy ojciec wybudza ją z letargu, a zarazem buńczucznej i dociekliwej kobiety, jaką powoli się stawała. Historia prowadzona ze strony Sama nie była tak ekscytującą, choć nadal z chęcią ją śledziłam.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Reasumując, powieściopisarka starała się przytoczyć czytelnikowi w miarę przystępny sposób historię Sama i Grace i w zupełności jej się to udało. Mnie samej taka opowieść wydała się nieco wyidealizowana, a samo uczucie rodzące się między bohaterami nazbyt nierealne, lecz są to jedynie moje własne przemyślenia, z pewnością niekiedy odmienne od wrażeń innych, którzy przeczytali tę powieść. Mimo wszystkich wad, jakich doszukałam się w <i>Drżeniu</i>, a o których nie chciałam się rozpisywać, dzieło M. Stiefvater ma ogromną ilość zalet, a aby te poznać musicie sięgnąć po tę pozycję. Nie ma nic gorszego, jak nie sięgnąć po dany utwór jedynie z obawy, bowiem poczas czytania możemy doznać wielu odmiennych uczuć, tak jak i ja przeżywałam i wzruszenia, i chwile, gdy miałam ochotę potrząsnąć postaciami, aby podjęły roztropniejsze decyzje. Patrząc na to z innej strony; dzieło pisarki spełniło swoje zadanie - wywołało w odbiorcy pewną reakcję, nie było objętne. Zatem każdy, kto jeszcze się waha, niech przeczyta choć pierwsze dziesięć stron, a nuż powieść wywoła w nim pozytywny odźwięk.<br />
<br />
<br />
____________________<br />
<br />
Czy u was także noworoczne plany stają się powoli mglistym wspomnieniem, a jedynie, o czym marzycie to ciepłe łóżko? Przyznam, że w styczniu i połowie lutego solennie wypełniałam czas spełnianiem tych decyzji, jakie powzięłam. Teraz zaś wszystko jest mi obojętne; nawet codzienne wstawanie o szóstej nie wywołuje jęku protestu jak niegdyś. Uwielbiam, kiedy świat spowija bielący się puch, ale jeśli jeszcze jeden dzień będę musiała siedzieć i się uczyć w domu, gdy mogłabym to robić w o wiele przyjemniejszym miejscu, albo ślizgać się do szkoły o 6:40, albo słuchać ulubionej piosenki, która kojarzy mi się z budzikiem, to szczerze myślę o śnie zimowym. A jak wam mija ten czas? Kończę już, bo znając życie piszę ten postulat tylko i wyłącznie dla siebie, a tym czasem pozwolę sobie na kilka minut przy Kuroshitsuji. Miłego wieczoru, dnia lub życia!</div></div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-7720732862795021763.post-4476448944070897002012-01-29T17:31:00.000+01:002012-01-29T17:31:03.972+01:00Elisabeth Flock - Dogonić rozwiane marzenia<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggYdVGqY37BeMZaDcxF2HIzPutbMXEpP2IWARWF9uj2oO9d9CbrRSBbDzTwoDhYqBRFbGK6V4Mj-RW8rQnB9d8Zdo-5jg5SWjIzKbR8-HWQpMM7avDsJE-SrBxvRB_ZzRWsfRcg22U7Ss/s1600/Dogonic+rozwiane+marzenia+okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggYdVGqY37BeMZaDcxF2HIzPutbMXEpP2IWARWF9uj2oO9d9CbrRSBbDzTwoDhYqBRFbGK6V4Mj-RW8rQnB9d8Zdo-5jg5SWjIzKbR8-HWQpMM7avDsJE-SrBxvRB_ZzRWsfRcg22U7Ss/s320/Dogonic+rozwiane+marzenia+okladka.jpg" width="206" /></a></div><b>Autor: </b>Elisabeth Flock<br />
<b>Tytuł:</b> Dogonić rozwiane marzenia<br />
<b>Wydawnictwo:</b> Mira Harlequin<br />
<b>Ilość stron:</b> 320<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;"> Z lekkim przestrachem podchodziłam do tej pozycji, bo po innej powieści wydanej przez to wydawnictwo (<em>Obudzić szczęście</em>) nie wierzyłam, że jeszcze jakaś inna książka z tego gatunku stanie się lepsza, jednak myliłam się. Dogonić rozwiane marzenia zupełnie jak jej poprzedniczka dała mi chwilę wytchnienia od codziennych obowiązków, a także pasjonującą podróż przez poszczególne wątki z matką i córką - Cammy oraz Samanthą - które są jednocześnie narratorkami opowieści oraz głównymi bohaterkami.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Cammy i Samantha to matka i córka, a także zdawać by się mogło zupełnie obce dla siebie osoby. Od czasu, gdy Cammy dowiedziała się, że jest adoptowana odseparowała się od rodziny, wdała się w podejrzane towarzystwo, a zarazem poczuła dławiącą potrzebę poznania, kim jest jej biologiczna matka. Jak często rzecz ma się w tego typu opowieściach, matka dziewczyny cierpiała, bo niedość, że nie potrafiła pomóc dziecku, to musiała zmierzyć się z poczuciem winy oraz bezdradności. O ile na samym początku byłam pewna, w jaki sposób skończy się powieść, a raczej starałam się założyć koncepcję, to po przewróceniu ostatniej strony doznałam uczucia klęski i podziwu dla autorki, ponieważ potrafiła opowiedzieć tę historię w taki sposób, aby czytelnik w pewnym stopniu snuł przypuszczenia, które w rozwiązniu akcji okazują się mylnymi.</div><blockquote class="tr_bq"><i> Świat się zmienia, więc z innymi pieszymi przechodzę na drugą stronę i myślę sobie, że właśnie tak się dzieje. W taki sposób zostawiasz swoje życie i zaczynasz nowe.</i></blockquote><div style="text-align: justify;"> Niezmiernie podobał mi się sposób, w jaki Elisabeth Flock dopuszczała do głosu obie bohaterki. I Samatha, i Cammy mogą pokazać oblicze swojego życia, bo pomimo iż są w jednym domu, spoglądają na siebie codziennie, to każda z nich zdaje się być kontrastową postacią do tej drugiej. Dziennik prowadzony przez Cammy sprawia, że czytelnik ma możliwość wejrzenia we wrażliwą duszę dziewczyny, jaka mimo że ukryta pod pozorami, jakie stwarza adpotowane dziecko, jest niesamowicie otwarta. Nieraz wzruszałam się, kiedy miałam przed oczyma sceny rozczarowania przeżywane przez dziewczynkę, czułam jej bezsilność, a także złość na męża adopcyjnej matki, iż zdecydował się w tak pochopny sposób przekazać dziecku prawdę. Z kolei, kiedy spoglądałam na obraz sytuacji zarysowany przez Samathę, doznawałam wrażenia, iż kobieta ocenia sytuację stoicko, tak odmiennie od buntowniczej uczuciowości nastolatki. Właśnie dzięki temu podziałowi na narrację dziewczyny oraz matki - dwóch drogich sobie osób - jestem w stanie poznać idee, jakie nimi kierowały.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Książka pt. <em>Dogonić rozwiane marzenia</em> sprawiła, że zaczęłam snuć głębokie refleksje nad słowami, bo skoro jedna wzmianka, jedna wygłoszona wzburzonym głosem fraza, może sprawić, że wszystkie nadzieje na przyszłe, szczęśliwe zdawać by się mogło, życie przekreślają sie, to czy należy brać wszystko, jakby to była najszczersza prawda. Niekiedy zastanawiam się, w jaki sposób zakończyłaby się opowieść o Cammy i Samathcie, gdyby los ułożył im inny początek, gdyby pewne słowa nie wypłynęły na powierzchnię, a dzieje potoczyły się monotonnym rytmem. Czy dłuższy okres milczenia sprawiłby, iż córka potrafiłaby wybaczyć matce, że ukrywała przez nią prawdę o pochodzeniu? Czy może byłaby rozgoryczona? - tu zamyka się błędne koło.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Reasumując, polecam powieść Elisabeth Flock każdemu. Ta książka, prowadzona lekką narracją, dotyka ważnych problemów życiowych, ale zmusza czytelnika nie do biernego obserwowania rozwoju wydarzeń, lecz czynnego w nich uczestnictwa. Wielokrotnie pogrążałam się w głębokiej zadumie, rozmyślając nad postaciami przedstawionymi w utworze. Uważam zatem, iż utwór, który potrafił wywołać w czytelniku tak dalece idące zainteresowanie fabułą, jest godny polecenia i dlatego jestem w stanie rzec śmiało, że <em>Dogonić rozwiane marzenia </em>jest warte przeczytania, a to, w jaki sposób osoba czytająca odbierze dzieło, zależy tylko i wyłącznie od wrażliwości oraz wieku, co sprawia, że książki nie da się uchwycić w jedyne i słuszne słowa, bowiem każdy oceni ją w odmienny sposób.<br />
<br />
</div><blockquote class="tr_bq"><strong>Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawnictwa <a href="http://harlequin.pl/">Mira Harlequin</a>, za co serdecznie dziękuję.</strong></blockquote><div style="text-align: justify;"><br />
</div></div>Ice_Firehttp://www.blogger.com/profile/01109769818358517641noreply@blogger.com17